Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Kultura i Historia

Bitwa pod Stoczkiem – Powstanie Listopadowe

Józef Dwernicki miał pod swoim dowództwem 14 szwadronów jazdy, cztery bataliony piechoty złożone z młodych, niedoświadczonych żołnierzy i 6 dział trzyfuntowych kpt. Puzyny. Na początku zamierzał podejść nieprzyjaciela, który maszerował na Warszawę, i napaść znienacka. To się jednak nie powiodło, gdyż gen. Fiodor Geismar podszedł już w okolice Stoczka. Rosjanin dysponował dwoma zaprawionymi w bojach pułkami dragońskimi, dwoma pułkami strzelców konnych, dziesięcioma sotniami Kozaków i dwunastoma działami.

Mimo tego Dwernicki nie chciał się wycofać, przeszedł za Stoczek i zajął stanowiska przy drodze do Żeroncina. Geismar, wobec swej zdecydowanej przewagi, był pewny zwycięstwa. Chcąc zmieść Polaków, podzielił swój korpus na dwie kolumny, które miały z dwóch stron spaść na wojska polskie i roznieść je w pył. Dwernicki czekał spokojnie. Gdy tylko zobaczył atakujący pierwszy korpus, ruszył na niego czterema szwadronami ułanów. Dragoni nie byli w stanie dorównać w walce wręcz polskim ułanom, pobici rzucili się w stronę swego drugiego pułku dragońskiego, ale wtedy z boku uderzył na nich rtm. Lewiński. Na ten widok kolumna rosyjska zaczęła walić z kartaczy, polska piechota odpowiedziała podobno pieśnią „Jeszcze Polska nie zginęła”. Dwernicki zaś na czele jazdy uderzył na nieprzyjaciela. Po krótkiej walce Rosjanie rzucili się do ucieczki, zostawiając na polu całą artylerię.

Reklama

W bitwie strona rosyjska straciła 180 ludzi, 100 dostało się do niewoli. Polacy zdobyli 246 koni i 11 dział. Zginęło 27 żołnierzy, ponad 60 było rannych.

Rząd Narodowy za bitwę pod Stoczkiem mianował Dwernickiego generałem dywizji.

Reklama