105 lat temu, 22–25 grudnia 1914 r., pod Łowczówkiem w okolicach Tarnowa, Legiony Polskie stoczyły swój najbardziej krwawy bój. Legioniści za cenę 128 zabitych i 342 rannych uniemożliwili Rosjanom przełamanie frontu, przyczyniając się do jego utrzymania przez wojska austro-węgierskie do czasu rozpoczęcia ofensywy gorlickiej wiosną 1915 r.
Jesienią 1914 roku walki wojsk austriackich z oddziałami rosyjskimi toczyły się w Małopolsce i Karpatach. Rosjanom udało się zająć m.in. Tarnów. W tym czasie polską jednostkę przerzucono w okolice Suchej Beskidzkiej i Nowego Targu. Na początku grudnia legioniści walczyli na obszarze Beskidu Wyspowego. Na przełęczy Chyszówki mjr Edward Rydz-Śmigły przeprowadził udany atak na pozycje rosyjskie, zdobywając ponad 80 jeńców i konie. W dniach 6-8 grudnia 1914 polscy żołnierze walczyli w rejonie Limanowej, później dotarli do Nowego Sącza.
20 grudnia do I Brygady Legionów Polskich, której liczebność wynosiła ok. 2600 żołnierzy, z dowództwa 4 armii austriackiej dotarł rozkaz wymarszu w okolice Łowczówka, gdzie rosyjskie oddziały przerwały front. W tym czasie Piłsudski przebywał w Wiedniu na negocjacjach politycznych z władzami austriackimi. Szef sztabu Brygady ppłk Kazimierz Sosnkowski przekazał rozkaz żołnierzom. Przez Zbyszyce, Zakliczyn i Rychwałd legioniści dotarli z Nowego Sącza w rejon walk i 22 grudnia wieczorem rozpoczęli atak na wzgórza oznaczone na sztabowych mapach numerami 343 i 360. Doszło do walki wręcz z Rosjanami; polscy żołnierze użyli bagnetów i kolb karabinów. Rosyjska artyleria otworzyła ogień do nacierających oddziałów polskich wspartych przez jednostkę węgierskiej infanterii (piechoty). Legionistom udało się zdobyć wzgórza i okopać się. Druga faza bitwy rozegrała się 23 i 24 grudnia 1914 roku. Panowały złe warunki pogodowe, nad terenem walk rozpościerała się gęsta mgła.
Strzelanina, która wybuchła przy odbieraniu okopów, ustała. Gęsta mgła spadła na całą okolicę. Przypominamy sobie, że to Wigilia. Zaczęliśmy śpiewać kolędy, gospodarz i gospodyni z nami. Ranni w brzuch domagali się wody, chociaż w ten święty wieczór, jeżeliśmy chrześcijanie. Trzeba było im odmówić. Biedacy z zazdrością patrzyli, jak jeniec, praporszczyk, pił kawę. (...) W tę noc wigilijną chłopcy nasi w okopach zaczęli śpiewać Bóg się rodzi… I oto z okopów rosyjskich Polacy, których dużo jest w dywizjach syberyjskich, podchwycili słowa pieśni i poszła w niebo z dwóch wrogich okopów! Gdy nasi po wspólnym odśpiewaniu kolęd krzyknęli: Poddajcie się, tam, wy Polacy! nastała chwila ciszy, a później - już po rosyjsku: Sibirskije striełki nie sdajutsia. Straszna jest wojna bratobójcza. Podobno jeden z naszych młodych chłopców wziął do niewoli ojca swego, którego zabrali do wojska rosyjskiego.
– wspominał późniejszy premier Sławoj Felicjan Składkowski („Moja służba w Brygadzie”).
Łącznie żołnierze 1. Brygady Legionów przeprowadzili pięć ataków, skutecznie blokując postęp wojsk rosyjskich. Cena była wysoka: w krwawych walkach w okolicy Łowczówka zginęło 90 żołnierzy i 38 oficerów. Pochowano ich na cmentarzu na wzgórzu Kopaliny. 342 polskich żołnierzy odniosło rany. Do niewoli wzięto ok. 600 jeńców i zdobyto wiele uzbrojenia.