Jack Sparrow (Johnny Depp) prezencją i odbiorem przypomina trochę detektywa Colombo. Wygląda gorzej niż koszmarnie i robi wszystko, by zasłużyć na miano nieudacznika. Dopiero sytuacja zagrożenia uruchamia w nim instynkt przebiegłego gracza. I tu porównania się kończą. Bo zanim ujrzymy pirata w pełnej formie, zobaczymy upadłego pijaczka nurzającego się w błocie ze świniami, który za łyk rumu odda swój największy skarb. Twórcy filmu udowodnią również tezę o tym, że nietrzeźwi ludzie zawsze mają sporo szczęścia w sytuacjach niebezpieczeństwa i na chwiejnych nogach pokonają niejedną przeszkodę. Tylko czy kogoś to jeszcze może bawić?
Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie".
Reklama