Zaraz po podpisaniu umowy ruszyła praca organizacyjna. Szef batalionu Kosiński pojechał do Piemontu, a major Eliasz Tremo do Francji. Wszędzie szukano Polaków–jeńców austriackich, których odsyłano do Mediolanu, gdzie urządzono koszary, szyto mundury i przygotowywano broń.
Dąbrowski wydał odezwę w czterech językach wzywającą Polaków do służby, która spotkała się z ogromnym odzewem wszystkich stanów. Do Legionów ciągnęli chłopi, mieszczanie, szlachta.
Trzy tygodnie po odezwie legion liczył już 1127 żołnierzy, podzielonych na dwa bataliony grenadierów i strzelców. Z kraju pospieszyli na pomoc oficerowie – dawni wojskowi polscy i powstańcy kościuszkowscy – Dembowski, Borowski, Konopka, bracia Downarowicze. Generał Dąbrowski w przebraniu udał się do Polski i sprzedał swój rodzinny majątek, a uzyskaną kwotę przeznaczył na legiony, które kilka miesięcy później mogły poszczycić się siłą 5000, świetnie wyszkolonych, żołnierzy polskich.Polacy! Nadzieja powstaje, Francya zwycięża, ona się bija za sprawę narodów… Przybywajcie, rzucajcie broń, którą was nosić przymuszono, bijmy się za sprawę wspólną wszystkich narodów, za wolność…
Tryumfy rzeczypospolitej francuskiej są naszą jedyną nadzieją, za jej pomocą i jej aliantów może jeszcze zobaczymy domy nasze, któreśmy z rozrzewnieniem porzucili…