W województwie śląskim odnotowano 8 przypadków zakażenia koronawirusem, 5 osób przebywa w szpitalach w Raciborzu i 3 w Cieszynie (w tym dziecko). W Śląskiem blisko 100 osób znajduje się w kwarantannie domowej, stan ok. 1000 osób jest monitorowany. Jak powiedział nam wojewoda śląski Jarosław Wieczorek, szpitale i służby Sanepidu radzą sobie bardzo dobrze. Są też przygotowane do ewentualnego wybuchu epidemii, choć wojewoda Wieczorek ma nadzieję że fala zakażeń ominie Polskę.
Jarosław Wieczorek ocenił dziś stan zagrożenia koronawirusem w regionie. Uczestniczyliśmy w briefingu prasowym wojewody śląskiego. Oto, jak odpowiadał na pytania dziennikarzy:
Jaki wpływ na liczbę zakażeń koronawirusa w regionie, ma to że tylu jego mieszkańców pracuje za granicą i regularnie jeździ do Niemiec, czy Holandii?
- Wydaje mi się, że w Śląskiem jest tak, jak w innych regionach kraju. Mamy otwarte granice, ludzie się przemieszczają i musimy się liczyć z tym, że liczba potwierdzonych zakażeń może wzrastać. Mówi o tym zarówno premier Morawiecki jak i Minister Zdrowia. Jako władze województwa robimy wszystko, by zapobiegać kolejnym zakażeniom. Dziś w skali kraju zapadły bardzo ważne decyzje m.in. o zamknięciu szkół. Dlatego postanowiłem spotkać się z dziennikarzami i przedstawić jak sytuacja wygląda w woj. śląskim. W regionie mamy dwie granice państwa z Republiką Czeską i Republiką Słowacką, dlatego dziś do godz. 20 będzie postawionych kolejnych 5 posterunków sanitarnych, na wszystkich przejazdach, gdzie odbywa się transport zbiorowy. Podczas prowadzonych wcześniej kontroli sanitarnych nie wykryto żadnego przypadku pozytywnego. (Nie ujawniono takiego przypadku też podczas kontroli, która odbywa się na autostradzie A1). Łącznie wypisano blisko 1,5 tys. tzw. kart pokładowych, które pomagają monitorować na bieżąco stan zdrowia ludzi.
Jak przedstawiają się statystyki zakażeń w Śląskiem?
- U 8 osób potwierdzono zakażenie koronawirusem (w tym u dziecka). Chorzy przebywają w szpitalach w Raciborzu i Cieszynie, ich stan jest dobry. Tylko jedna osoba przebywająca w Raciborzu jest w stanie poważnym. Obecnie stan ok. 1000 osób jest monitorowany przez Woj. Stację Sanepidu, blisko 100 osób jest objętych kwarantanną domową. 12 osób jest hospitalizowanych, co nie jest równoznaczne z zakażeniem koronawirusem. Realizujemy dziesiątki badań w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, jeżeli tylko wyniki próbek przychodzą staramy się jak najszybciej informować o nich opinię publiczną.
Jak wygląda przygotowanie szpitali w regionie?
- W gotowości na przyjęcie pacjentów związanych z koronawirusem pozostaje 35 placówek, (prawdopodobnie wytypowany będzie jeszcze jeden szpital). Przygotowujemy szpitale na różne sytuacje. Obecnie liczba zakażonych jest na tyle mała, że kontrola nad służbami zdrowia jest na bardzo dobrym poziomie. Jestem bardzo wdzięczny wszystkim, którzy w tej chwili w szpitalach przyjmują pacjentów, opiekują się nimi i starają się walczyć o ich zdrowie i życie. Jeśli chodzi o potrzebne zaopatrzenie w sprzęt medyczny dla szpitali przeznaczonych na to jest blisko 8,5 mln zł z rezerwy państwa. Na bieżąco szpitale otrzymują też jednorazowy sprzęt medyczny. Będą też doposażone w respiratory, czy inne urządzenia niezbędne do pracy z pacjentem, który może mieć niewydolność oddechową. Na dziś stan sprzętowy w woj. śląskim jest na bardzo dobrym poziomie, w przyszłości będzie zależał od liczby ewentualnych zagrożeń.
Czy mieszkańcy zachowują się odpowiedzialnie i przestrzegają zasad bezpieczeństwa?
- W ramach specjalnej akcji policja sprawdziła, czy np. osoby objęte kwarantanną domową przebywały w swoich domach. (Tak było we wszystkich przypadkach). Funkcjonariusze sprawdzali też, czy te osoby potrzebują wsparcia, m.in. w postaci zrobienia zakupów. W tę pomoc chętnie angażują się samorządy. Współpracujemy z władzami gmin i powiatów w całym regionie. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że troska o nasze bezpieczeństwo wymaga wyrzeczeń, ograniczeń w kontaktach interpersonalnych, restrykcyjnej higieny osobistej. Tego, żebyśmy działali szybciej, by kroki były podejmowane zanim pojawi się duża fala. Mam nadzieję, że ona do Polski nie trafi, ale jeśli - trzeba być na nią przygotowanym. Dwa razy w ciągu dnia, mamy posiedzenia sztabu kryzysowego, analizujemy różne warianty, tak aby starać się działać wyprzedzająco - a nie post factum. Codziennie mamy też wideokonferencje z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, czy z ministrem Szumowskim.
Co musiałoby się stać, żeby pan jako ojciec, mąż zaczął się bać koronawirusa?
- Mimo że zawsze będę dbał o moją własną rodzinę, przede wszystkim muszę zadbać o bezpieczeństwo województwa. Jesteśmy bardzo zdeterminowani. Nie tylko ja, ale cały zespół współpracowników, podległe służby, administracja, żeby w tej sytuacji z jednej strony zachować spokój (nie poddać się panice i zarządzać regionem rozsądnie), a z drugiej, by mieszkańcy mogli czuć się bezpiecznie. Obserwujemy jak postępuje świat, decyzje o zamknięciu szkół, uczelni, były podejmowane w Azji, Europie. Tak radzą epidemiolodzy.
Czy możemy postawić tezę, że Śląsk jest w trudniejszej sytuacji niż inne obszary kraju ze względu na uprzemysłowienie, dużą liczbę ludności, podróże mieszkańców?
- Można wyciągać mnóstwo wniosków, ale można to będzie przeanalizować, jak już będziemy po fali zakażeń. Wówczas można będzie usiąść i zastanowić się nad tym. Dziś nie stawiałbym takich tez. Przede wszystkim skupiamy się na tym, by wirus dotarł do nas w jak najmniejszej liczbie.