Zawieszenie zajęć w placówkach oświatowych w Toruniu dotyczy 30 tys. uczniów oraz ich rodziców, którzy muszą im zapewnić i opiekę - powiedział wiceprezydent miasta Zbigniew Fiderewicz. Przyznał, że trudno pogodzić interesy rodziców i pracodawców.
Wiceprezydent na konferencji prasowej podkreślił, że decyzje premiera Mateusza Morawieckiego o zawieszeniu działalności instytucji edukacyjnych, kultury i obiektów sportowych podyktowana są względami prewencyjnymi, aby koronawirus nie rozprzestrzeniał się i miasto musi do nich dostosować.
W Toruniu istnieje 68 przedszkoli, szkół podstawowych i ponadpodstawowych, a także Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna i trzy żłobki. Sprawa dotyczy 38 tys. uczniów. Wszystkie placówki edukacyjne zostaną zamknięte na dwa tygodnie, ale w czwartek i piątek będą prowadziły zajęcia opiekuńcze dla dzieci, którymi nie mogą zająć się rodzice.
Fiderewicz zaznaczył, że urząd miasta wysyła do dyrektorów poległych placówek i instytucji stosowne komunikaty i zalecania dotyczące realizacji decyzji premiera. Wyjaśniał, że w czasie w czasie zamknięcia placówek nauczyciele nie muszą pracować, ale obecni muszą być dyrektorzy i pracownicy administracyjni. Instytucje kultury będą działały, chociaż bez widzów czy zwiedzających.
Ograniczenia dotyczą również środowiskowych domów samopomocy, ale w razie konieczności pracownicy mają udzielać pomocy podopiecznym w ich domach.
- Sytuacja jest trudna dla osób, które mają małe dzieci, ale dla pracodawców, jak te wszystkie interesy pogodzić, zarówno bezpieczeństwo dzieci, jak i funkcjonowanie firm, instytucji i organizacji
- podkreślił Fiderewicz. Zaapelował do mieszkańców o przestrzeganie zasad higieny.