Pandemia koronawirusa wymusiła podejmowanie nadzwyczajnych działań. Do nich należało m.in. przyjęcie regulacji wstrzymującej eksmisje z lokali mieszkalnych. Celem była ochrona lokatorów, którzy wskutek pandemii znaleźli się w trudnej sytuacji życiowej. Problem w tym, że przepis zbyt często wykorzystywany jest przez kombinatorów, a właściciele mieszkań są bezradni. Z kolei komornicy mają związane ręce.
Gdy wiosną zeszłego roku na całym świecie wybuchła pandemia koronawirusa, w Polsce podejmowano decyzje mające chronić przed zakażeniami, ale również gospodarczymi skutkami. Dlatego w marcu przyjęta została Ustawa o szczególnych rozwiązaniach związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19, innych chorób zakaźnych oraz wywołanych nimi sytuacji kryzysowych.
Znalazł się w niej m.in. art. 15zzu, który mówi: „W okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego albo stanu epidemii ogłoszonego z powodu COVID-19 nie wykonuje się tytułów wykonawczych nakazujących opróżnienie lokalu mieszkalnego”.
Po kilkunastu miesiącach obowiązywania art. 15zzu okazało się, że ma on – pomimo bez wątpienia słusznej idei – „skutki uboczne”.
Nie brakuje cwaniaczków, którzy świadomie przestają płacić właścicielom mieszkań, bo wiedzą, że i tak nie zostaną wyrzuceni.
- tłumaczy nam jeden z rozmówców.
Potwierdzają to eksperci.
Obecnie mamy stan, w którym mimo istnienia prawomocnego tytułu wykonawczego nie wolno przeprowadzić i wykonać tego rodzaju czynności.
- przyznaje Krzysztof Pietrzyk z Krajowej Rady Komorniczej, który dodaje, że zakaz eksmisji nadal obowiązuje (z jednym wyjątkiem wobec sprawców przemocy domowej).
Samorząd komorniczy nie potrafi określić nawet przybliżonego terminu, w którym przeprowadzenie eksmisji będzie możliwe. Próbowaliśmy porozmawiać z głównymi zainteresowanymi, czyli przedstawicielami biur nieruchomości, spółdzielni mieszkaniowych, deweloperów. O dziwo niechętnie poruszają temat.
Problem z niesolidnymi dłużnikami i brakiem możliwości eksmisji rzeczywiście istnieje, ale duże firmy z branży potrafią zminimalizować ryzyko. W znacznie gorszej sytuacji znajdują się indywidualni właściciele mieszkań, którzy na własną rękę szukają lokatorów.
- tłumaczy jeden z nich.
Ci pierwsi mogą weryfikować kondycję finansową klientów czy zawrzeć w umowie nowe paragrafy. Z kolei drudzy obecnie nie mają szans obrony, jeśli trafią na nieuczciwego najemcę. W mediach opisywany był przykład właściciela mieszkania kupionego na kredyt frankowy, które zostało wynajęte, aby zdobyć środki na ratę. Niestety, trafił na cwaniaczka, który od miesięcy nie zapłacił ani złotówki, nie można się go pozbyć z mieszkania, a kredyt trzeba spłacać. Pułapka bez wyjścia.
Krajowa Rada Komornicza nie dysponuje danymi dotyczącymi liczby eksmisji, które się nie odbyły. Niewątpliwie jednak wielu wierzycieli znalazło się w trudnej sytuacji, bo niejako zostali zmuszeni do utrzymywania niepłacących lokatorów.
Co ciekawe, rzecznik praw obywatelskich w dużej mierze podziela opinię komorników, a to zjawisko mimo wszystko dość rzadkie.
Coraz liczniej wpływają skargi od właścicieli mieszkań, którzy kwestionują wprowadzony z powodu pandemii zakaz wykonywania tytułów wykonawczych, nakazujących opróżnienie lokalu mieszkalnego. Skarżący podnoszą, że dalsze bezterminowe wstrzymanie eksmisji uniemożliwia im korzystanie z mieszkania lub czerpanie z niego korzyści (w przypadku wynajmu). Ponadto powoduje dodatkowe straty w sytuacji, gdy lokal zajmują osoby zadłużone, które nie płacą np. za media.
- podkreślono w piśmie do Ministerstwa Sprawiedliwości.
Podkreślając, że RPO nie kwestionuje zasadności zakazu podyktowanego względami humanitarnymi w stosunku do osób, których sytuacja majątkowa pogorszyła się wskutek pandemii. Ale minęło kilkanaście miesięcy i trudno określić, kiedy stan epidemii zostanie odwołany.
„W tej sytuacji uzasadnione są wątpliwości, czy dalsze utrzymywanie zakazu eksmisji nie narusza standardów konstytucyjnych wobec właścicieli mieszkań”.
- czytamy w stanowisku RPO.
„Moja poprawka o zakazie licytacji lokali mieszkalnych w czasie epidemii i 90 dni po została pozytywnie zaopiniowana przez rząd i przyjęta przez Komisję Finansów Publicznych”.
- pochwaliła się w kwietniu zeszłego roku na Twitterze poseł Hanna Gill-Piątek, wówczas reprezentująca Lewicę, dzisiaj w Polska2050.
Przepis został przyjęty przez Sejm. Zapytaliśmy autorkę poprawki, jak dzisiaj ocenia jej efekty. „Zgłasza się wielu ludzi chcących podziękować” – zapewnia posłanka. Bez wątpienia jednak przepis budzi kontrowersje. Gill-Piątek od razu polemizuje z argumentem, że był zbędny, skoro eksmisji i tak nie można przeprowadzać podczas stanu epidemicznego.
Lokatorzy może by zostali, ale właściciel byłby inny. Nie ma gwarancji, że nie próbowałby zmusić ich do wyprowadzki. Poprawką chciałam chronić osoby będące słabszym uczestnikiem w procesie egzekucyjnym
- tłumaczy.
Znacznie mniej zadowoleni są komornicy, według których ten zapis ma jeszcze większe konsekwencje niż wstrzymanie eksmisji.
Jestem funkcjonariuszem publicznym, który musi działać w ramach obowiązującego prawa.
- podkreśla najpierw komornik Piotr Sikorski z Będzina, rzecznik Izby Komorniczej w Katowicach.
Ale dodaje, że zablokowanie licytacji może działać na niekorzyść dłużników. Bo nie pozwala sprzedać zadłużonego mieszkania i wyjść ze spirali długów. A wnioski o licytację złożone po terminie wskazanym w ustawie nie są realizowane.
Bardzo wzruszają mnie lisy płaczące nad losem kurników.
- odpowiedziała ze sporą dozą ironii posłanka.
Ale od razu podkreśla, że osoby zadłużone, będące w trudnej sytuacji życiowej, ze słabą świadomością prawną są łatwą ofiarą dla ewentualnych manipulacji. I dlatego – według niej – poprawka powinna obowiązywać w niezmienionej formie.
Koronawirus nie odpuszcza, ale nawet gdyby dzisiaj odwołano stan epidemiczny, to wspomniane przepisy będą obowiązywać jeszcze przez 90 dni.
Biorąc pod uwagę, że jesienią rusza okres ochronny, dłużnicy mieszkaniowi pozostaną bezkarni przez dwa lata. Jakie będą skutki takiej sytuacji, nawet trudno sobie wyobrazić.
- mówi nam jeden z ekspertów.
Równocześnie jednak spada liczba zakażeń, otwierają się kolejne branże, znoszone są obostrzenia. Pomimo to zakazy eksmisji i licytacji nadal obowiązują.
Może warto rozważyć czasowe zawieszanie w pewnych sytuacjach, np. uzależnionych od sytuacji epidemicznej.
- sugeruje komornik Sikorski.
Możemy usiąść w Sejmie i dyskutować nad zastosowaniem takich przepisów, które uwzględniałyby argumenty zarówno silniejszej, jak i słabszej strony. Do mnie także trafiają właściciele mieszkań, którzy wynajęli je nieuczciwym osobom. Trzeba to w odpowiedni sposób wyważyć.
- tłumaczy poseł Hanna Gill-Piątek.