
Diagnoza Stalińskiej i recepta Budki
Dorota Stalińska kilka miesięcy nie dostała się do Sejmu z list Trzeciej Drogi, uzyskując trochę ponad 10 tysięcy głosów.
Autor nie dodał jeszcze swojego opisu.
Dorota Stalińska kilka miesięcy nie dostała się do Sejmu z list Trzeciej Drogi, uzyskując trochę ponad 10 tysięcy głosów.
Ostatnie posunięcia Donalda Tuska i PO, wzmacniane przekazem najwierniejszych mediów, tłumaczone są na różne sposoby.
Prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski 8 maja wydał „Zarządzenie nr 822/2024 z dnia 8 maja 2024 r. w sprawie wprowadzenia standardów równego traktowania w Urzędzie m.st. Warszawy”. Treść dokumentu od razu wywołała uzasadniony sprzeciw, ponieważ dotyczy on usunięcia symboli religijnych z warszawskich urzędów, ale i ze wszystkich imprez i uroczystości, a ponadto nakazuje poczynić liczne ustępstwa wobec oczekiwań społeczności LGBT. Wiele osób widzi w tym atak na katolików i Kościół, niektórzy wręcz na polskość. Dużo w tym racji, jednak decyzja Trzaskowskiego niesie za sobą wiele natychmiastowych i możliwych konsekwencji. Praktycznych i politycznych.
Wyobraźcie sobie Państwo taką sytuację: polityk koalicji rządzącej wypuszcza „alkotweeta”: krótki wpis na portalu X, w którym mimo ograniczonej liczby znaków udaje mu się zmieścić potężną liczbę wyzwisk i gróźb pod adresem politycznych konkurentów, a w każdym prawie słowie robi przy tym kompromitującą literówkę.
Gdy piszę ten felieton, premier Słowacji Robert Fico walczy o życie po zamachu i nie jest jeszcze pewne, jak ten dramatyczny pojedynek się skończy.
„Czy to się komuś podoba, czy nie, czy ktoś usiłuje to zmanipulować, czy nie, Solidarność dziś pokazała siłę” – pisał w piątkowy wieczór Cezary Krysztopa, publicysta „Tygodnika Solidarność” i autor grafiki, która stała się symbolem marszu, jaki przeszedł 10 maja w Warszawie. Gdyby media konserwatywne cechowała taka sama skłonność do kreowania mitów jak ich liberalne odpowiedniki, na pewno czytalibyśmy już o „największej demonstracji od 1989 r.”. Ratusz podawał śmieszne statystyki o 20–30 tys. Na ulicach było zaś spokojnie ponad 100, może 200 tys. ludzi. Tyle też zebrała podpisów Solidarność na znak sprzeciwu wobec planów Unii Europejskiej.
„Posłuchaj i zaśnij! Posłuchaj i śpij! Bo nie ma Baboków. Jestem ja i Ty” – śpiewała na początku lat 90. częstochowska Formacja Nieżywych Schabuff, zrywając tym samym z twórczością ambitną i niezależną na rzecz muzyki dużo bardziej popularnej.
Od dość dawna było wiadomo, że pierwsza polska elektrownia atomowa ma lekkie opóźnienie w stosunku do programu, w związku czym realną datą jej uruchomienia pierwszego bloku był 2035 rok.
Od komedii w mediach społecznościowych z udziałem Jacka Protasiewicza i jego młodej narzeczonej nie minął nawet miesiąc. Były europoseł stracił wówczas stanowisko wicewojewody dolnośląskiego – zyskał co prawda rozpoznawalność, ale opartą na wizerunku dalekim od powagi. Związkiem pary tygodniami karmiły się tabloidy. I okazuje się, że historia, sama w sobie będąca farsą, powtórzyła się z dużo mocniejszym akcentem. Jacek Protasiewicz ze swadą ujawnia kulisy funkcjonowania PO, nawiązując do słynnego przemówienia Marcina Kierwińskiego.
Od 2014 roku mija, jak nietrudno policzyć, dekada. Po drodze mieliśmy w Polsce zmianę władzy, w Polsce i na świecie natomiast coś w rodzaju geopolitycznego przebudzenia. Przestrogi, które chwilę wcześniej nawet w kraju budziły raczej złość i prowokowały reakcje, odwołujące się do ludzkich obaw. Wręcz tchórzostwa, jak materiały wyborcze ludowców z hasłem „PiS = wojna z Rosją”.
Czytam, że spada nasz entuzjazm wobec Unii Europejskiej i już tylko połowa Polaków ocenia dziś UE pozytywnie. Być może jest to kwestia bańki informacyjno-komentatorskiej, w jakiej tkwię od lat, ale w podobne sondaże niespecjalnie wierzę.
Uwaga! Minister Anna Zalewska ucieka do Brukseli” – głosiła reklamówka Platformy Obywatelskiej. „Pani minister ucieka z tonącego okrętu” – streszczał stanowisko protestujących nauczycieli portal Na Temat.
„Problemem jest, czy moja córka będzie za 20 lat płacić za wodę, by się móc umyć” – mówił w charakterystyczny dla siebie sposób Szymon Hołownia wiosną 2020 r.
Niedawno w Irlandii odbyło się referendum, w którym zlaicyzowane i poddane liberalnemu praniu mózgów społeczeństwo odrzuciło daleko idące zmiany w konstytucji. Propozycje rządowe dotyczyły definicji rodziny i podziału ról, do którego dopasowana jest część prawodawstwa opiekuńczego.
Już jako dorosły publicysta odkryłem ze zdziwieniem, że rządy innych państw nie zawsze kierują się interesem swoich krajów „tak, jak my je rozumiemy”.
Jednym z niewysłuchanych przez wyborców ostrzeżeń, jakie formułowano przed wyborami parlamentarnymi była przepowiednia, że koalicja nazywająca się demokratyczną składa się ze zbyt wielu podmiotów, by wszystko to mogło jakoś funkcjonować. Pierwszym objawem wywołanej ta mnogością choroby stała się rotacyjność, zapowiedź, że marszałkowie sejmu i senatu w trakcie kadencji będą się wymieniać. O senacie chyba nikt już nie pamięta, ale emocje wzbudzane przez sejm są wciąż żywe.
Lewicowy publicysta Jakub Dymek zamieścił na swoim Twitterze dwie fotografie. Pierwsza z nich przedstawia premiera Donalda Tuska, druga niewielkiej wielkości bobra europejskiego. Tę zbitkę zdjęć Dymek opatrzył pytaniem „Kto w tej kadencji zbuduje więcej infrastruktury?”. I choć pod spodem Tomasz Lis pyta czujnie, po co te wygłupy, to wygląda na to, że publicysta temat zamknął całkiem sprawie. Zaorał, niczym Lasek CPK, chciałoby się napisać - pisze specjalnie dla Niezalezna.pl publicysta Krzysztof Karnkowski.