Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Niemiecki kulturkampf w „polskim” „Newsweeku”

„Słyszała(e)ś wcześniej o obozach koncentracyjnych zakładanych przez Polaków w miejscu nazistowskich obozów śmierci?” – tak sformułowana jest na stronie „Newsweeka” sonda skierowana do interna

„Słyszała(e)ś wcześniej o obozach koncentracyjnych zakładanych przez Polaków w miejscu nazistowskich obozów śmierci?” – tak sformułowana jest na stronie „Newsweeka” sonda skierowana do internautów. I choć takich obozów nigdy nie było, z odpowiedzi wynika, że słyszał o nich co trzeci odpowiadający. A machina dezinformacji kręci się coraz szybciej.

Ubiegły tydzień minął pod znakiem walki internautów znad Wisły z określeniem „polskie obozy śmierci”. Tysiące użytkowników serwisów społecznościowych publikowało grafiki i wpisy, które miały przypomnieć o proweniencji takich machin zagłady jak Auschwitz, Treblinka, Majdanek czy Sobibór.

Akcja rozpoczęta przez internatów oraz założycieli strony demaskującej manipulacje Żelaznalogika.net była pokłosiem skandalu wokół niewypełnienia przez niemiecką stację ZDF wyroku sądu. Przypomnijmy: „Niemiecka publiczna stacja telewizyjna ZDF przegrała proces za nazwanie hitlerowskich obozów koncentracyjnych w Majdanku i Oświęcimiu »polskimi obozami zagłady«, wytoczony jej przez byłego więźnia Auschwitz Karola Tenderę. Sąd nakazał zamieszczenie przeprosin, które miały zostać opublikowane na pierwszej stronie nadawcy i pozostawać widoczne przez 30 dni” – czytamy na stronie Żelaznalogika.net.

ZDF opublikowała je tymczasem w mało widocznym miejscu, opisując tytułem „Przeprosiny Karola Tendery”. To przelało czarę goryczy. „Nie w smak im te przeprosiny” – rozległo się jak polski internet długi i szeroki. I ruszyła lawina. Memów, grafik, odezw, tekstów. Wszystkie skierowane były przeciwko stacji, która nie poczuła się w obowiązku, by przyznać, że dopuściła się swoistego kłamstwa oświęcimskiego. Jaka była reakcja Niemców na polskie protesty? Postanowili masowo blokować tych internautów, którzy publikowali pod materiałami ZDF treści wzywające stację do prawidłowego wykonania wyroku oraz przypominały o wyłącznej niemieckiej odpowiedzialności za Holokaust. Trudno powiedzieć, czy to reakcja przewidywalna – chcielibyśmy mieć jednak lepsze zdanie o mediach za naszą zachodnią granicą. Tym bardziej że tyle przecież słyszało się o tym, że Niemcy prawidłowo przepracowują swoją dziejową odpowiedzialność. Jak się jednak okazuje, nie do końca prawidłowo.

Niemcy mają dość traumy

O tym, że działania ZDF były jednak w pewnym stopniu do przewidzenia, może świadczyć rzeczywistość mediów, kultury i historiografii. W tej przestrzeni co chwilę pojawiają się przecież „polskie obozy”, a miejsce Niemców jako odpowiedzialnych za zbrodnie już dawno zajęli bezpaństwowi naziści. Jakby przyfrunęli na ziemię z dalekiej planety i postanowili wspólnie z Polakami dokonać pogromu.

Na ten temat powstało już wiele tekstów. Za każdym razem musimy jednak pamiętać, że to wcale nie jest gadanie dziada do obrazu, lecz raczej orka na ugorze. Ugorze bezmyślności, która to bezmyślność i brak wiedzy historycznej pozwalają łączyć fakt wystąpienia obozu zagłady na okupowanych przez Niemców polskich ziemiach z rzekomym jego „polskim” pochodzeniem. Na marginesie warto dodać, że działa to również w drugą stronę. Swego czasu muzycy amerykańskiego zespołu rockowego Soundgarden, ciesząc się z tego, że zagrają w Oświęcimiu na organizowanym tam LIFE Festival, napisali w internecie, iż miło im, że… zagrają w Auschwitz.

Niestety prawda jest taka, że część Niemców ma dość traumy związanej z odpowiedzialnością za zbrodnie II wojny światowej. Przed kilkoma dniami Björn Höcke jeden z czołowych polityków partii Alternatywa dla Niemiec, był łaskaw powiedzieć, że pomnik Holokaustu w Berlinie jest hańbą. Dodał również, że niemiecką historię ukazuje się w „podłym i żałosnym” świetle, mówiąc „wyłącznie o niemieckich sprawcach”. Jego zdaniem kraj w polityce historycznej potrzebuje zwrotu o 180 stopni”. Jaki to zwrot i w jaką stronę, możemy się jedynie domyślać. I choć głośno doprecyzowują to jedynie radykałowie, pamiętamy przecież, że politycy głównych partii (by wspomnieć choćby Erikę Steinbach) nieraz relatywizowali odpowiedzialność Berlina za II wojnę światową, równając sprawców z ofiarami, a agresję z odwetem, a nawet z obroną.

Walczmy o 1000 lat pamięci

„Musimy o tym mówić, ponieważ jest to ostrzeżenie dla całej ludzkości. To ostrzeżenie, o którym trzeba pamiętać dziś, ale także za 100, 200, 300, 500 czy 1000 lat, bo ta zbrodnia była niebywała. Musimy mówić o tym także po to, by odpowiedzialność była właściwie adresowana, aby nie była – jak to się próbuje dzisiaj czynić – dzielona” – mówił prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński w ub. roku podczas 75. rocznicy spalenia przez Niemców Wielkiej Synagogi w Białymstoku.

Akcja polskich internautów, odbywająca się pod wspólnym hasłem #GermanDeathCamps (ang: niemieckie obozy śmierci – red.) to jedynie kropla w morzu potrzeb, jeśli chodzi o tę ciągłą walkę o prawdę. Ale nie miejmy złudzeń, bez naszego zaangażowania świat może przestać o tym pamiętać dużo szybciej niż za 1000 lat. Już teraz sukcesywna praca macherów od dezinformacji przynosi efekty. Polityczna poprawność ruguje niemieckie sprawstwo, na rzecz bliżej nieokreślonego nazistowskiego. Przy tym się okazuje, że niemiecką narrację przyjmują nie tylko media za naszą zachodnią granicą.

Po zdecydowanej akcji polskich internatów okazało się, że mają oni zastanawiającego przeciwnika. W rozmydlanie historii zaangażował się bowiem… tygodnik Tomasza Lisa. Na stronie internetowej „Newsweeka” pojawił się fragment tekstu, który dziś ukazuje się drukiem. W przedziwnej konstrukcji materiale przedstawia się powojenne obozy pracy – założone przez NKWD i nadzorowane przez Sowietów rękami polskich komunistów – jako „polskie obozy koncentracyjne”. Co wyjątkowo oburzające, autorzy tekstu posunęli się do takiej manipulacji, że napisali: „Zdarzało się, że już kilka dni po wyzwoleniu nazistowskich obozów śmierci prycze po ocalonych zajmowali nowi więźniowie [...] warunki w polskich obozach nie odbiegały od tych panujących w obozach prowadzonych przez nazistów”. Himalaje manipulacji rodem ze sztambucha Józefa Goebbelsa.

Jak trafnie zauważył portal Niezależna.pl, „Tygodnik Tomasza Lisa stara się lansować tezę o polskich obozach mordujących Niemców, choć wiadomo, że były one komunistycznymi miejscami kaźni”. Trudno przy tym nie odnieść wrażenia, że działalność „Newsweeka” wpisuje się walkę o pamięć i prawdę, jaka toczy się obecnie pomiędzy Polakami a niemieckimi mediami.

Niestety, skierowany do polskojęzycznego odbiorcy, wydawany przez niemiecki koncern Ringier Axel Springer tygodnik po raz kolejny pokazuje, że stoi po stronie tych drugich. Grając na emocjach pedagogiką wstydu, lansuje kłamliwe symetrie i pospolite, acz szalenie groźne kłamstwa. Sonda, przywołana na początku, a towarzysząca omówieniu artykułu udowadnia, że propagandowe i kłamliwe teksty trafiają niestety na podatny grunt. Przed polskimi internautami jeszcze wiele walki o pamięć. Nie mogą oni jednak pozostać bez wsparcia polskich mediów i władz.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Oświęcim #Niemcy #niemieckie obozy zagłady

Wojciech Mucha