Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Babochłopy wzięły złoto. Sportowy świat zastanawia się nad płcią medalistek w biegu na 800 m

Caster Semenya, Dutee Chand i Margaret Wambui podzieliły między sobą medale w finale biegu kobiet na 800 m. No właśnie, tylko czy na pewno kobiet?

Erik van Leeuwen; en.wikipedia.org/wiki/GNU_Free_Documentation_License, Twitter (Semenya na zdjęciu po lewej oraz w czapce)
Erik van Leeuwen; en.wikipedia.org/wiki/GNU_Free_Documentation_License, Twitter (Semenya na zdjęciu po lewej oraz w czapce)
Caster Semenya, Dutee Chand i Margaret Wambui podzieliły między sobą medale w finale biegu kobiet na 800 m. No właśnie, tylko czy na pewno kobiet? – Problem jest bardzo skomplikowany, pełen wątpliwości moralnych i etycznych – mówi nam Robert Korzeniowski, czterokrotny złoty medalista olimpijski w chodzie sportowym i członek komisji Międzynarodowego Stowarzyszenia Lekkiej Atletyki.

Zawodniczki jednak wiedzą swoje. Piąta w biegu Joanna Jóźwik jasno mówiła, że czuje się, jakby zdobyła srebrny medal. Nasza zawodniczka pobiegła najszybciej w karierze, o ponad sekundę poprawiła rekord życiowy, ale było to za mało, żeby stanąć na podium. Jeszcze bardziej rozżalona była czwarta na mecie Kanadyjka Melissa Bishop, która dobiegła do mety z czwartym czasem, przegrywając z Wambui tylko o 0,013 s. Po biegu wraz z szóstą Brytyjką Lynsey Sharp objęły się w geście symbolizującym, że wspólnie czują się medalistkami.

– Przez cały sezon starałam się unikać tej kwestii. Wiemy między sobą, co dokładnie czujemy. To jest poza naszą kontrolą. Widzimy się ze sobą właściwie co tydzień, więc wiemy, co czuje każda z nas  – mówiła po biegu nieco enigmatycznie Brytyjka.

Bardziej bezpośredni był trener Jóźwik Andrzej Wołkowycki.

– Trudno jest wygrać z chłopakami. To irytujące, ale już w marcu wiedzieliśmy, że na igrzyskach powalczymy co najwyżej o czwarte miejsce – stwierdził po zakończeniu biegu w rozmowie z WP.

A całe zamieszanie spowodowane jest przez podwyższony poziom testosteronu całego tercetu medalistek. Wszystkich na głowę pobiła Semenya, nad której płcią sportowy świat zastanawiał się już w 2009 r., kiedy w oszałamiającym stylu zdobyła złoto podczas mistrzostw świata w Berlinie. Zlecono wtedy badania o ustalenie płci biegaczki z RPA. Co ciekawe, nigdy nie zostały one opublikowane. Dotarł do nich jeden z australijskich dzienników – Caster nie ma macicy oraz posiada jądra wewnętrzne. Stąd wynika jej podwyższony poziom męskich hormonów.

Naprzeciw temu próbował wyjść IAAF, kierując biegaczkę z RPA na kurację obniżającą poziom testosteronu. Semenya faktycznie zaczęła biegać trochę wolniej, ale nadal zaliczała się do światowej czołówki. W Londynie zdobyła srebrny medal, przegrywając tylko z Mariją Sawinową. Rosjanka została jednak niedawno dożywotnio zdyskwalifikowana za stosowanie dopingu i w ciągu najbliższych tygodni złoty medal zostanie przyznany Semenyi.

W 2015 r. Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu w Lozannie stwierdził jednak, że IAAF nie miał prawa wysyłać Caster na kurację. Prawnicy udowodnili, że podwyższony poziom testosteronu to wrodzona cecha reprezentatywna dla talentu biegaczki. IAAF nie mógł nic zrobić, tylko podporządkować się takiej decyzji.

– Nikt nie udowodnił, że Caster jest mężczyzną. Brakuje drogi prawnej, aby jasno to stwierdzić. To już nie są lata 60. ubiegłego wieku, kiedy przed zawodami zaglądano zawodniczkom do majtek, żeby sprawdzić, czy są kobietami – uważa Korzeniowski.

W przepisach antydopingowych nie ma też zapisów o dopuszczalnym poziomie testosteronu u kobiet.

– To trochę jak w wypadku dopingu. Zawsze sportowiec, który się wspomaga, jest o krok przed tymi, którzy próbują go schwytać. Teraz wyzwanie całemu światu sportu rzuciła biologia – dodaje czterokrotny złoty medalista olimpijski.

Do wypracowania kompromisu potrzebne jest wspólne stanowisko Światowej Agencji Antydopingowej, Międzynarodowego Stowarzyszenia Lekkiej Atletyki oraz Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie.

– To między tymi organizacjami zabrakło dialogu. A on jest niezbędny do tego, aby stworzyć sportowcom równe szanse. Podzielam rozgoryczenie zawodniczek, które znalazły się poza podium, ale tutaj nie ma rozwiązania, które na ten moment byłoby sprawiedliwe – uważa Korzeniowski.


Jego zdaniem nie byłoby właściwe czasowe zawieszenie medalistek Semenyi, Chand i Wambui.

– Życie sportowca jest krótkie, czas płynie bardzo szybko, a tutaj nie ma miejsca na pomyłki. Na razie nikt nie dysponuje dowodami, że one nie są kobietami – kończy Korzeniowski.  

Jakieś kroki zostaną jednak powzięte. Zapowiedział to już szef IAAF Sebastian Coe.

– Staram się być dobrą biegaczką. Wszystko polega na tym, by człowiek kochał bliźniego. Nie można dyskryminować ludzi tylko dlatego, że inaczej wyglądają, inaczej mówią lub inaczej biegają. Ten świat może być piękny. Na mnie już czas. Pora kończyć wywiady, w domu czeka na wiadomość moja żona – powiedziała w Rio do dziennikarzy Semenya. W 2015 r. wzięła w RPA ślub.

Więcej na ten temat w dzisiejszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie":

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Igrzyska Olimpijskie #Caster Semenya #sport

Krzysztof Oliwa