Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Zadziwiający smoleński dwugłos

Zadziwiający dwugłos w sprawie katastrofy smoleńskiej.

Zadziwiający dwugłos w sprawie katastrofy smoleńskiej. Brytyjski historyk Norman Davies apeluje o zaufanie dla Rosjan, a rosyjski dysydent Władimir Bukowski stwierdza, że raport MAK wygładził to, co należałoby uwypuklić.

Norman Davies za wszelką cenę stara się nas przekonać, że strona rosyjska ma dobre intencje, a to właśnie w Polsce prowadzona jest akcja podyktowana chęcią wywołania podejrzeń i nieufności wobec Rosjan.

Brytyjski historyk, autor wielu prac dotyczących m.in. historii Polski, jest przekonany, że Rosja chce lepszych stosunków z Polską z powodów, które nazywa obiektywnymi.

- Rosja nie ma wiele do sprzedania Europie z wyjątkiem ropy i gazu, a Kreml nie chce niepewności i destabilizacji powodowanych ciągłymi historycznymi sporami z Polską o sprawy dawno przesądzone – uważa Davies.

Rządowi polskiemu zaleca zaś „cierpliwą dyplomację”.

- Bezwarunkowy odruch protestów przeciwko Rosji, wiara w to, że po Rosji można się spodziewać wyłącznie najgorszego, nie przynosi pozytywnych wyników – twierdzi Norman Davies.

Nawiązując do katastrofy smoleńskiej, oksfordzki profesor przyznaje, że rosyjskie dochodzenie ws. katastrofy, nie jest „w pełni zadowalające”, ale natychmiast staje w obronie Rosjan.

- Czego można się było spodziewać? Gdyby samolot rozbił się w Szwajcarii, to można by oczekiwać, że śledztwo byłoby łatwiejsze. Mając na uwadze dobrze znane braki i słabości Rosji, nie było to śledztwo najgorsze. Trzeba poczekać na polskie ustalenia, ale Polacy muszą się wyleczyć od nieustannej podejrzliwości wobec Rosji. - stwierdza Norman Davies.

Jednocześnie Davies podkreśla, że jego zdaniem narodowa trauma, jaką była katastrofa smoleńska, jest celowo podgrzewana przez zorganizowany segment polskiej opinii publicznej, skupiony wokół PiS-u i ma cechy czarnej propagandy.

- Nie ulega wątpliwości, że mamy do czynienia z czynną akcją podyktowaną chęcią wywołania podejrzeń i nieufności po to, by krytykować rząd za różne rzeczy. Najbardziej rażąca jest w tym kontekście czarna propaganda o katastrofie smoleńskiej, nieustannie grająca na jednej nucie, sugerująca, że kryje się w niej jakaś złowroga tajemnica – oświadcza Davies.

Brytyjski historyk ma też swoje wyjaśnienie katastrofy smoleńskiej... Uważa on, że najprawdopodobniej był to wypadek, w którym winę ponosi strona polska.

- Myślę, że w ostatecznym rachunku okaże się, że był to wypadek, w którym główna odpowiedzialność spada na polskie lotnictwo, polskich organizatorów wizyty i urzędników kancelarii Prezydenta. Bardzo bym się zdziwił, gdyby się miało okazać inaczej. - stwierdza Norman Davies.

Zupełnie inne zdanie w sprawie katastrofy smoleńskiej ma rosyjski dysydent Władimir Bukowski, który w latach 70. zdemaskował więzienie opozycjonistów w zamkniętych zakładach psychiatrycznych.

Ta okropna katastrofa wciąż kładzie się cieniem na stosunkach polsko-rosyjskich, mimo że politycy obu państw starają się pomniejszyć jej wpływ na obustronne stosunki. Groziła nawet poważnym
kryzysem, ale takie ryzyko zostało załagodzone - uważa Bukowski.

Według niego, rosyjskie dochodzenie ws. katastrofy smoleńskiej nie dało odpowiedzi na najważniejsze pytanie: dlaczego prezydencki samolot zszedł tak nisko, a wieża kontrolna tak niewiele w tej sprawie zrobiła.

- Obwinianie wyłącznie strony polskiej za katastrofę zdejmuje odpowiedzialność lub przynajmniej jej sporą część z wieży kontroli lotów, która nie wykonała obowiązków jak powinna – zauważa Bukowski.

Zdaniem Władimira Bukowskiego, rosyjskie dochodzenie MAK „wygładziło to, co należałoby uwypuklić”.

- Rosjanie uznali sprawę za zamkniętą i nie chcą więcej o niej mówić. Nie będą uwzględniać i analizować żadnych nowych wątków w śledztwie. Mam wrażenie, że polska strona specjalnie nie będzie na nich nalegać - uważa Bukowski.

W tej sytuacji wyjaśnienie tego co zaszło będzie, zdaniem Bukowskiego, zależeć od opinii publicznej w Polsce:

- Sprawa jest zamknięta tylko o tyle, o ile polska opinia publiczne chce, by była zamknięta. Jeśli polska opinia uzna, że nie jest zamknięta, to nie będzie. Ostatnia rzecz, którą chcą Rosjanie, to zostać przyłapanymi na kłamstwie. Gotowi są na jakieś zdawkowe przeprosiny, na wspólne rocznicowe obchody na wysokim szczeblu, ale nie na to, by obarczyć ich winą – tłumaczy Bukowski.

Jego zdaniem, postawa Moskwy wobec katastrofy lotniczej pod Smoleńskiej jest podobna do tej, którą Putin przed rokiem zaprezentował w Katyniu w czasie obchodów 70. rocznicy zbrodni wraz z premierem Donaldem Tuskiem.

- Putin zaliczył Katyń do zbrodni Stalina, bynajmniej nie wyjątkowej na tle innych, ale nie uznał, że odpowiedzialność za nią ponosi sowieckie państwo. Gdyby tak zrobił to otworzyłby Polakom drogę do dochodzenia roszczeń przed Trybunałem Haskim. Także w przypadku katastrofy, w której zginął polski prezydent, rosyjskiemu państwu nie ma niczego do zarzucenia - podkreślił Bukowski.

 



Źródło: