Unoszący się nad niektórymi postaciami duch sowieckiej Moskwy co i rusz daje o sobie znać. Lech Wałęsa figurujący w archiwach Instytutu Pamięci Narodowej jako TW „Bolek” dotrzymał standardów, do których nas wszystkich przyzwyczaił. Najpierw poprosił Instytut Pamięci Narodowej o otwartą debatę o swojej przeszłości.
Później wyszło na jaw, że na czas debaty ma już z dawna zaplanowaną podróż do Chile. A teraz z kolei postanowił wytłumaczyć, o co chodzi, oraz stwierdził, że zamierza „oddać IPN do sądu”. Marek Dukaczewski, funkcjonariusz komunistycznych wojskowych służb specjalnych, po ujawnieniu przez dr. Sławomira Cenckiewicza nowych dokumentów o szkoleniu przez GRU, ostro zaatakował tego historyka. Najpierw Dukaczewski powtarza kłamstwa o patriotyzmie i profesjonalizmie podległych Moskwie służb PRL-u, a później twierdzi, że tego typu publikacje służą… Kremlowi. Zachowanie i Wałęsy, i Dukaczewskiego jest zrozumiałe: uwikłani we współpracę z komunistyczną bezpieką muszą mówić jednym głosem, tak dobrze znanym w czasach PRL-u, gdzie kłamstwo i krętactwo było na porządku dziennym.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Dorota Kania