Iwona Sulik żąda od wydawcy dziennika „Fakt” 100 tys. zł zadośćuczynienia. Pozew wniosła po tym, jak tabloid ujawnił, że Sulik, wspólnie z innym PR-owcem Adamem Piechowiczem, będąc najbliższą współpracownicą ówczesnej marszałek z PO, szkoliła polityków z opozycji. Piechowicz był zaś głównym doradcą w Kancelarii Premiera.
Gdy sprawa wyszła na jaw, Ewa Kopacz uznała to za niedopuszczalne. Sulik straciła ministerialne stanowisko i przestała być rzeczniczką szefowej rządu. Odwołano też Piechowicza.
Szkolenia prowadzone przez parę PR-owców miały m.in. związek z kampanią w wyborach samorządowych i objęły głównie polityków lewicy. Dotyczyły np. Sebastiana Wierzbickiego, kontrkandydata ubiegającej się o reelekcję prezydent Warszawy Hanny Gronkiewicz-Waltz.
Piechowicz odpowiadał też za wizerunkowy sukces kampanii Piotra Guziała, który był jednym z liderów akcji referendalnej ws. odwołania wiceszefowej PO z funkcji prezydent stolicy. Strategię medialną, mającą na celu zwalczanie przeciwników politycznych, para Sulik–Piechowicz trenowała też z ówczesnym posłem Przemysławem Wiplerem.
Sulik nie tylko rzecznikiem Kopacz. Także w radzie CBOS. No to czekamy na sondaże
Zeznający w procesie współautor tekstów w „Fakcie” Radosław Gruca uznał szkolenia polityków opozycji za bulwersujące. Jako wieloletni bliski znajomy Ewy Kopacz, pozostający z nią w koleżeńskich relacjach, uznał, że Sulik szkodzi premier i dopuściła się zdrady.
– Zrobiło mi się po ludzku żal pani premier – stwierdził.
Artykuły opisywały fatalną politykę medialną premier i liczne jej wpadki.
– Szkodziła, a nie pomagała jej wizerunkowi – mówił dziennikarz. Gruca przedstawił przed sądem również dowody na to, że Ewa Kopacz aż trzykrotnie załatwiała pracę dla męża Sulik.
Według Grucy dzięki wsparciu byłej premier Robert Sulik dostał posady w NFZ-ecie, PKP, a wreszcie w NIK-u – z pominięciem obowiązujących procedur. (Ten wątek będzie częścią zapowiadanego śledztwa wobec szefa NIK-u Krzysztofa Kwiatkowskiego).
Zeznający w procesie były poseł Wipler ujawnił, że
Sulik szkoliła go m.in. w Sejmie w pomieszczeniach należących do ówczesnej marszałek Kopacz. Dodał, że nie został uprzedzony o tym, iż szkolący go medialnie pracują też dla polityków, z którymi jest on w politycznym sporze.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Maciej Marosz