Monitoring, na którym nie ma części skazanych, i niezweryfikowane zeznania meksykańskich świadków posłużyły do skazania przez polskie sądy kibiców Ruchu Chorzów, którzy w 2013 r. brali udział w bójce z marynarzami z Meksyku na gdyńskiej plaży. To wyrok na polityczne żądanie i po medialnej nagonce - mówią obrońcy i rodziny skazanych.
Sąd Najwyższy odrzucił dziś kasację sześciu kibiców.
Stwierdził, że nie znajduje powodów do uchylenia wyroków skazujących na kary od 2 lat i 2 miesięcy do 1,5 roku więzienia za udział w sierpniu 2013 r. w bójce na plaży w Gdyni z meksykańskimi marynarzami. Jedynym dowodem w sprawie poza zakwestionowanym przez obrońców oskarżonych kibiców Ruchu Chorzów zapisu z monitoringu są niezweryfikowane przez sądy zeznania meksykańskich marynarzy. Pobrano je od nich tuż po zajściu i ani sąd, ani obrona nie mieli w toku postępowania sądowego żadnej możliwości sprawdzenia ich wiarygodności.
Według obrony sądy rażąco naruszyły zasadę domniemania niewinności.
Zebrane dowody nie świadczyły ani o tym, że był to czysto chuligański czyn, ani o tym, że to kibice wszczęli bez powodu całą awanturę.
Bójkę według kibiców i obrony wszczęli Meksykanie. Ich agresywnego zachowania w ogóle nie uwzględniały sądy skazujące kibiców. Obrona przekonywała w SN, że w tej sprawie nie było dowodów, była za to polityczna wola skazania kibiców. Chociaż dowody są rażąco niewystarczające, sądy nie zamierzały stosować zasady domniemania niewinności, a SN nie uchylił wyroków.
Warto przypomnieć, jak w 2013 r. incydent wykorzystali politycy. Podsumowaniem sprawy mogą być słowa ówczesnego premiera.
– Będziemy wpływać na sądy i policję, by surowo ukarać winnych przemocy – mówił o tej sprawie Donald Tusk.
Źródło: Gazeta Polska
Maciej Marosz