Problemy Platformy Obywatelskiej z dnia na dzień stają się coraz większe. Sypią się struktury terenowe, w związku z uchwaleniem ustawy o in vitro partia straciła senatora, a sondaże wskazują, że znaczna część obecnych posłów PO nie dostanie się na jesieni do Sejmu. Na dodatek premier Ewę Kopacz podczas wizyty we Wrocławiu przywitali protestujący.
Dziennik „Fakt”, powołując się na niepublikowany sondaż GfK Polonia, podaje, że Prawo i Sprawiedliwość może liczyć na 49-proc. poparcie, PO zaś tylko na 30 proc. głosów.
Przypomnijmy, że w 2011 r. PO uzyskała 39,18 proc. poparcia, PiS zaś 29,89 proc. Oznacza to więc, że wielu posłów Platformy, którzy dostaną dalsze miejsca na listach wyborczych, zwyczajnie nie wejdzie do Sejmu.
Co gorsza, PO zaczyna mieć też poważne problemy ze strukturami terenowymi. Donosi o tym m.in. świętokrzyska „Gazeta Wyborcza”.
Dziennik podaje wyliczenia jednego z lokalnych działaczy PO, z których wynika, że „z ponad 2 tys. członków PO przed kilku laty w regionie nie została już nawet połowa”.
– Dramat, w Kazimierzy Wielkiej i Opatowie Platformy praktycznie nie ma, we Włoszczowie i Busku aktywnych jest kilka osób, Starachowice po wyrzuceniu Marka Materka są w rozsypce, Końskie się rozsypują. Nie ma kół, nie ma zebrań, nie ma rad powiatów. Jest tylko przewodnicząca i ma koło siebie kilku ludzi – stwierdza informator gazety.
Platformie ewidentnie nie służy także światopoglądowy skręt w lewo. W związku z tym, że Sejm uchwalił ustawę o in vitro,
z partii odszedł senator Stanisław Iwan, który chciał zaprotestować w ten sposób przeciwko uchwaleniu przez parlament i podpisaniu przez prezydenta Bronisława Komorowskiego ustawy o in vitro.
Platformę Obywatelską z „dołka” wyciągnąć mają podróże szefowej partii, premier Ewy Kopacz, po kraju. Wczoraj, przy okazji wyjazdowego posiedzenia rządu, premier wizytowała Wrocław. Dziennikarze „Gazety Wrocławskiej” zapytali Kopacz m.in. o to, kto powinien być liderem wrocławskiej listy wyborczej PO.
– O tym najpierw zadecydują regionalni działacze – odpowiedziała premier.
W sprawie konfliktu między szefem MSZ-etu Grzegorzem Schetyną a szefem regionu dolnośląskiego Jackiem Protasiewiczem nie chciała się wypowiadać.
Co znaczące, wizyta Kopacz we Wrocławiu rozpoczęła się od tego, że na dworcu przywitali ją… protestujący. Mieszkańcy miasta, niosący transparenty „Kolej na Dolny Śląsk”, chcieli zwrócić uwagę na potrzebę budowy nowych połączeń kolejowych oraz usprawnienia już istniejących zarówno w stolicy Dolnego Śląska, jak i w całym regionie. Ewa Kopacz otrzymała także dość ekscentryczny podarunek – swój portret z psem.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Magdalena Michalska