Czy biografia pułkownika Władimira Putina była nieznana znacznej części naszych elit? Tak można by sądzić, patrząc na zachowanie propagatorów pojednania Warszawy i Moskwy. Przez lata polskie władze i jej zwolennicy – nawet z tytułami naukowymi – przekonywali nas, że jedyną drogą w naszej polityce zagranicznej jest pojednanie z Kremlem, że nic nie daje „wymachiwanie szabelką”, cokolwiek miało to znaczyć. Opamiętali się za późno – nawet tragiczna śmierć polskiej delegacji w drodze do Katynia ich nie przekonała, że ze światem służb nie można się cackać i prowadzić ugodowej polityki, nie przynosi ona bowiem żadnych realnych korzyści. Terroryści działający na rzecz imperialnych zakusów Putina postrzelili kilka dni temu polską dziennikarkę. Zapewne – jak w wypadku zestrzelenia malezyjskiego boeinga – „przez przypadek”. To kolejne tragiczne wydarzenie, które powinno być dla niektórych jak kubeł zimnej wody wylany na głowę.
W przeciwnym razie biografia Władimira Putina będzie dla naszych elit podstawową lekturą dopiero wtedy, gdy na Pałac Kultury spadnie „przez pomyłkę” pierwsza bomba.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Grzegorz Wszołek