Minister sprawiedliwości Marek Biernacki oświadczył, że w ocenie resortu działania prokuratury, policji i ABW w redakcji tygodnika „Wprost” były „zbyt daleko idące”. Jednocześnie zgodnie z narracją Donalda Tuska i PO zrzucił całą winę na "niezależną od rządu" prokuraturę.
Resort sprawiedliwości przyznaje, że działania w redakcji „Wprost” mogły budzić uzasadnioną obawę naruszenia tajemnicy dziennikarskiej, a prokuratura i ABW działały nieroztropnie i mało profesjonalnie.
Ponadto Ministerstwo Sprawiedliwości zarzuca prokuraturze i ABW brak adekwatności stosowanych środków do sytuacji panującej w redakcji tygodnika.
- Nie można mówić o akcji ABW. Były to działania prokuratury, funkcjonariusze wypełniali polecenia obecnych na miejscu prokuratorów - tłumaczy Michał Królikowski
- Ponieważ dziennikarz nie był podejrzanym, a jedynie dysponentem dowodu. Prawidłowym działaniem powinno być powiadomienie dziennikarza o warunkach wydania nośników. Dobrą praktyką organów jest poszukiwanie aprobaty co do sposobu zajęcia lub wydania nośników – mówi Królikowski.
Mimo iż w świetle prawa prokuratura mogła podjąć swoje działania, w ocenie resortu sprawiedliwości czasie działań w redakcji tygodnika „Wprost” doszło do błędów i uchybień.
Resort sprawiedliwości ma również wątpliwości co do godzin interwencji:
- Żaden sąd nie był w środę wieczorem gotowy na ewentualne przyjęcie nośników z „Wprost” - tłumaczy Marek Biernacki.
Źródło: TVN24,niezalezna.pl
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
rz