"Posłanka Pawłowicz i ksiądz Oko wygnali nas z kraju" ogłosiły na łamach "Newsweeka" dwie lesbijki, które razem z adoptowanym chłopcem wyjechały do Anglii. Tymczasem jeszcze w czercu 2012 r. Tomasz Lis na prośbę Dolnalda Tuska ogłosił na łamach swojego tygodnika specjalną akcję PR-ową "Fajna Polska". A więc "duszna", czy "fajna", panie redaktorze?
Tomasz Lis tłumacząc co skłoniło go do akcji "Fajna Polska" przed rozpoczęciem Euro 2012 r., wskazywał na spotkanie z szefem Platformy Obywatelskiej. -
Kilka dni temu Donald Tusk zaprosił na śniadanie w kancelarii premiera redaktorów naczelnych najważniejszych polskich mediów. (...) premier Tusk boi się o jakąś PR-owską porażkę, incydent, który przesłoniłby cały obraz. Rozumiem go - pisał redaktor naczelny "Newsweeka". Wzw. z tym Lis zainicjował w swoim tygodniku kompanię promocyjną Polski.
Wówczas Lis obstawiał, że Euro 2012
"może być przełomem".
- Nie ze względu na to, jak zagrają Polacy i nie ze względu na to, jak będą nas oceniać goście z zagranicy. Idzie o to, jak będziemy po tym turnieju patrzyli na samych siebie. W tym lustrze spojrzymy na siebie. Nos podpowiada mi, że w nadchodzących kilku tygodniach Polacy zobaczą w lustrze fajne społeczeństwo fajnych ludzi, radosnych, roześmianych, czasem złych, ogólnie dobrych - zapowiadał.
Jak to się ma do dzisiejszej publikacji tygodnika Tomasza Lisa, o tym że biedne, ciemiężone lesbijki pod wpływem oglądania programów publicystycznych w polskich stacjach telewizyjnych "uciekają z dusznej Polski"?
Zabrakło im "w lustrze fajnego społeczeństwa fajnych ludzi, radosnych, roześmianych, czasem złych, ogólnie dobrych"?
"Newsweek" z przejęciem opowiada, że do czego doprowadziła parę lesbijek "duszna Polska". Z historii, opublikowanej w tygodniku Lisa, widać też na jakie warunki życiowe adoptowane dziecko narażały jego "opiekunki" już po wyjeździe do Londynu.
"
Przez pierwsze dwa tygodnie mieszkały u znajomych lesbijek (...) potem stał się cud: znalazły mieszkanie, a agent nie wziął od nich trzymiesięcznej kaucji. (...) Wprowadziły się do mieszkania bez mebli, sprzętów kuchennych, pralki, bez niczego. Założyły tylko internet" - opisuje los dziecka i jego opiekunek "Newsweek".
Jak relacjonuje "przez pierwsze miesiące spali na dmuchanych materacach, które dała im Polka poznana na stacji benzynowej".
Źródło: niezalezna.pl
mak