Karol Świderski, napastnik reprezentacji Polski miał wejść na boisko z ławki rezerwowych w drugiej połowie meczu z Portugalią, jednak okazało się, że było to niemożliwe ze względów formalnych. Jeden z dziennikarzy sportowych ujawnił, o co dokładnie chodziło.
Piłkarska reprezentacja Polski przegrała w Porto z Portugalią 1:5 w meczu 5. kolejki Ligi Narodów i straciła szansę na awans do ćwierćfinału. Zagrają w nim gospodarze, którzy zapewnili sobie pierwsze miejsce w grupie A1.
Kontrowersje wokół meczu budzi sytuacja związana z Karolem Świderskim. Napastnik reprezentacji Polski miał wejść na boisko z ławki rezerwowych w drugiej połowie, ale okazało się, że nie został zgłoszony do tego meczu i jego nazwisko nie widnieje w protokole. W związku z tym piłkarz Charlotte FC został odesłany na trybuny.
"Mogę tylko przeprosić Karola. Jesteśmy ludźmi, każdy ma prawo do błędów"
Dziennikarz goal.pl Przemysław Langier przeanalizował całą sytuację ze Świderskim i wskazał, jaki był faktyczny powód tego, iż napastnik polskiej reprezentacji nie mógł wyjść na boisko. Jak podkreślił, zgłoszenia całej kadry meczowej są realizowane z wykorzystaniem systemu zaprojektowanego przez UEFA.
Świderskiego zgłoszono do kadry, jednak niezgodnie z procedurą. Chodzi o to, iż nie określono, na jakiej pozycji będzie grał piłkarz. To spowodowało, iż w bazie danych nie wyświetlał się ani jako gracz podstawowy ani jako zmiennik.