Można powiedzieć, że agresja Rosji na Ukrainę
wywołała w Polsce falę cudownych nawróceń. Szczególnie w sferach władzy. Pan premier nie twierdzi już, że „polskość to nienormalność”, tylko ze swoim ministrem spraw zagranicznych nawraca się na wyśmiewaną do niedawna ideę jagiellońską. Pan prezydent biega po pałacu w poszukiwaniu szabelki, pozostawionej tam przez świętej pamięci Lecha Kaczyńskiego, i pielgrzymuje do Turcji jako „Lew z Lechistanu”. Adam Michnik bije jak w bęben w wielkorosyjski imperializm, zamiast dbać o słuszne interesy narodu krymskiego i pisać do „przyjaciół Moskali”, jak po Smoleńsku na okładce „Wyborczej” – „Spasibo!”.
Zmiana tonu jest powszechna, emocje patriotyczne rozkołysane
! Aż nie wypada się pytać, czy to strach tak wielki, czy raczej nadzieja, że na sytuacji można zbić kapitał, odwrócić tendencje sondażowe i odzyskać serca Polaków?
Cóż, mimo radości z każdego nawróconego grzesznika mam nadzieję, że pamięć narodu nie okaże się tak słaba, że wszystkie słowa i czyny zostaną zapomniane.
Przy ogólnej satysfakcji nie należy tracić z oczu innej równie ważnej sprawy – owa zmiana tonu odbywa się przy udziale wyłącznie tych samych ludzi. Wajcha została przełożona, ale wajchowi zostali. Podobnie z ich gośćmi. Próżno by liczyć na otwarcie mainstreamowych studiów przed przedstawicielami innych opcji.
Poza nielicznymi politykami opozycji wypowiadają się wyłącznie tradycyjni gadacze. Jest nawet gorzej – do roli komentatorów oraz ekspertów od spraw Rosji, Ukrainy i demokracji wybierane są sieroty po WSI, ludzie skompromitowani współpracą ze służbami PRL lub tacy, których dotychczasowa działalność rodziła uzasadnione podejrzenia o agenturę wpływu.
Rozumiem strach szefów mediów podobny do tego, który w chwili zamachu Janajewa kazał Wałęsie wzywać na pomoc Jaruzelskiego z Kiszczakiem. Ale skąd bierze się u tych „ekspertów” takie parcie na szkło w nowych rolach?
Co się stało, że wczorajsi rusofile czy ambasadorowie, o których nigdy nie było wiadomo, czy reprezentują Polskę w Moskwie, czy Moskwę w Warszawie, dziś jawią się jako chorążowie patriotycznej odnowy?
Odezwał się instynkt samozachowawczy, a może przyszło polecenie z centrali, by stanąć na czele nowej polityki i przejąć inicjatywę? Wolę nie pytać, gdzie znajduje się ta centrala.
Źródło: Gazeta Polska
Marcin Wolski