Młodzież przywitała Władysława Kosiniaka-Kamysza gromkim wołaniem: „Gdzie aborcja?”. Głośniej nie da się określić swoich realnych priorytetów politycznych, społecznych, obyczajowych. I nie zdarzyło się jeszcze w Polsce, by młodzież tak dobitnie pokazywała, że najważniejsze jest dla niej przyzwolenie na śmierć niewinnych. Możemy to sobie racjonalizować, mówić, że to tylko lewicowo-liberalny elektorat.
Ale to naprawdę znamienne, że oni utożsamiają z aborcją swoje prawa obywatelskie i cywilne. Nie pytają o wiele innych spraw, które naprawdę przydałyby się im się do lepszego życia w naszym kraju. Nie pytają tak głośno i emocjonalnie o szanse rozwojowe, godną pracę i płacę, bezpieczeństwo narodowe, wyzwania związane z masową imigracją z krajów islamskich. Na pełnej ciepłych kolorów mainstreamowej imprezie pytają o łatwy dostęp do aborcji. To jest już całkiem inny kraj.