Trwa piąty dzień rajdu wojska ukraińskiego w głąb przygranicznego obwodu kurskiego. Rosjanie, całkowicie zaskoczeni wypadem sił przeciwnika, w pośpiechu ewakuują ludność cywilną. Z regionu zagrożonego walkami uciekło już 76 tys. osób - poinformował miejscowy wydział resortu ds. sytuacji nadzwyczajnych.
Ewakuację rosyjskim służbom dodatkowo utrudniają zakłócenia sieci, stąd Moskwa, jak podaje TASS, obiecuje przedstawicielom władz w regionach przygranicznych telefony satelitarne.
Na razie mer Kurska, Igor Kucak, poinformował, że do miasta przyjechało 16 tys. mieszkańców przygranicznych terytoriów obwodu.
Według serwisu Nexta w rękach Sił Zbrojnych Ukrainy są miejscowości Dmitriukow i Lubimowka. Do obrony przygotowywana jest elektrownia atomowa, znajdująca się w obwodzie kurskim. Mają tam zostać rozmieszczone jednostki tzw. Rosgwardii (Wojsk Gwardii Narodowej Rosji), ale bez doświadczenia bojowego.
Rosyjskie władze nie wprowadzają w obwodzie stanu wojennego, ponieważ boją się wybuchu paniki. Chociaż, według Nexty, ta jest już widoczna.
Russian soldiers in Kursk region surrender as prisoners of war
— NEXTA (@nexta_tv) August 9, 2024
It is also reported that Dmitriukov and Lyubimovka in #Kursk region has come under the control of the AFU.
The Kursk nuclear power plant is being prepared for defense: Rosgvardeys without combat experience will be… pic.twitter.com/4EiM7mf52A
Ukraiński atak kompletnie zaskoczył Rosjan i obnażył ich słabe strony na strategicznych kierunkach, biorąc pod uwagę pobliską elektrownię jądrową.
Rosyjska propaganda nazywa rajd ukraińskiego wojska "podłym". Natomiast w czwartek prezydent Wołodymyr Zełenski podkreślił, że Rosja, która rozpoczęła wojnę, powinna jej też doświadczyć na swoim terytorium.