Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Prezydent Andrzej Duda podpisał budżet na 2025 r. oraz przesłał część przepisów do Trybunału Konstytucyjnego w trybie kontroli następczej • • •

Barbarzyńca w ogrodzie nauk

Stalinizm nie chciał pozbyć się Polaków, lecz jedynie przerobić ich na sowiecką modłę. W efekcie ich jedynie uszlachetnił.

Nazwać ministrę ciemniactwa i demoralizacji małpą z brzytwą jest dziś obrazą małpy. A nawet brzytwy. Małpa przeważnie działa nieświadomie z nieopanowanej potrzeby rozrywki, a brzytwa tnie precyzyjnie to, co ma ciąć według określonego zadania. W przypadku dekonstrukcji polskiej szkoły jakakolwiek inteligentna interpretacja jest niemożliwa. Komuniści niszczyli dawną Rosję, bo mieli propozycję stworzenia na jej gruzach nowego, wspaniałego świata. Podjęli się niewykonalnego zadania, polegli z hukiem, lecz we własnym mniemaniu chcieli dobrze. A co urodziłoby się na polskim gruncie po ugorowaniu go po wyrżnięciu klasyki i tradycji? Co wynika z prozy pani Tokarczuk poza egzaltowaną nudą? Gdyby pani Nowacka była partyjnym kulturalno-oświatowcem z lat 50., to zamiast anihilować Jarosława Marka Rymkiewicza, znalazłaby jego utwory z lat marksistowskiej młodości, podparła się michnikową nagrodą Nike i wykorzystała go jako swojaka. Tym łatwiej, że autor nie żyje. Ale może o tym nie słyszała. Stalinizm nie chciał pozbyć się Polaków, lecz jedynie przerobić ich na sowiecką modłę. W efekcie ich jedynie uszlachetnił. Zielono-różowi neomarksiści nie powtórzą tego błędu. Wzorów nie dostarcza PRL, lecz Generalna Gubernia, rezerwuar siły ludzkiej, bezmyślnych pracowników wykwalifikowanych na tyle, by prawidłowo wykonywali polecenia wydawane w języku Kanta i Hegla. „Nasze matki i nasi ojcowie” byli w tym dziele dziwnie oporni – pod płaszczykiem kursów kroju i szycia studiowali filozofię, matematykę i wielką literaturę, a przy okazji uczyli się strzelać i robić bomby. Wciąż mamy do czynienia z drapieżnymi sąsiadami, od prawie zawsze pożerającymi wszystko wokół. Tyle że nawet pożarci nie dawaliśmy się łatwo strawić, zawsze znalazł się jakiś wieszcz, kulturalniejszy nadzorca czy poznański nauczyciel, który burzył pangermańskie czy panslawistyczne plany. Nie udało się też rozsadzić nas od środka. Aż do dziś. I dlatego małpa brzytwy się chwyta.

 



Źródło: Gazeta Polska

Marcin Wolski