Polityka tego rządu to wypisz wymaluj „saska”, w której „Polska nierządem stoi”. Jej zasada to bezkrytyczne żyrowanie politycznych i gospodarczych planów Berlina, bez jakichkolwiek nowych gwarancji z jego strony.
W efekcie nasze granice są naruszane i przez naganianych przez Alaksandra Łukaszenkę uchodźców, i przez niemieckie „readmisje” na polski parking. Taka sytuacja wymaga polityki innej niż zawsze. To prawda, że PiS za długo dawało wiarę podrzucanym mu „kamieniom milowym”, gdy w rzeczywistości Komisja Europejska od początku bezwzględnie grała na zwycięstwo Donalda Tuska. Wydaje się jednak, że mimo wszystko są dziś w Polsce dwie siły o nastawieniu suwerennościowym: PiS i Konfederacja. Od ich współpracy wiele zależy. Zużyte władzą PiS ma wyraźne problemy kadrowe i związany z nimi problem z wiarygodnością oraz koalicyjnością. Konfederacja nie ma rozwiniętych struktur i zasobów. Sondaże na razie pokazują, że wybory prezydenckie w cuglach wygra kandydat „saski”. Być może dwie partie suwerennościowe powinny podjąć więc próbę wystawienia jednego wspólnego, a przynajmniej okazać wolę współpracy w drugiej turze. Wiem dobrze, jak mało to realne, ale nie widzę innego rozwiązania. Liderom natomiast daję do przemyślenia.