Premier Robert Fico to absolutnie nie postać z mojej bajki. Dla Polaka szczególnie trudne jest zrozumienie jego optyki w kwestiach polityki wschodniej. Mimo to warto odnotować, że Fico bywa zaliczany do szerokiego nurtu tzw. populistów, razem z politykami takimi jak: Jarosław Kaczyński, Wiktor Orbán, Georgia Meloni czy Alice Weidel z niemieckiego AfD.
W sumie jest on słowackim Trumpem. Z jednej strony, jeśli chodzi o podgrzewanie atmosfery politycznej, która może osoby o słabej konstrukcji psychicznej pchnąć do przemocy, to wiele zarzutów stawia się właśnie populistom. Z drugiej jednak, obóz teoretycznie liberalny i progresywny nie pozostaje im dłużny. Dowodem choćby ostatni spot Platformy, która obarcza PiS współodpowiedzialnością za rosyjskie zbrodnie. Uważam, że jedną z miar cywilizacji jest zrozumienie, iż spory polityczne nie są kwestią życia i śmierci. Niestety, coraz częściej odnoszę wrażenie, że właśnie tak postrzegają je liberalni komentatorzy. Tymczasem populiści – jak sama nazwa wskazuje – odpowiadają tylko na trendy społeczne, których sami nie tworzą. Parafrazując słynną anegdotę Oscara Wilde’a, można więc stwierdzić: „proszę, nie strzelajcie do populistów, oni tylko robią, co mogą”.