Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Kulminacja niezadowolenia wobec rządu Tuska

Po ponad czterech miesiącach rządów koalicji 13 grudnia mamy już pełną jasność, że w istocie mamy do czynienia z juntą, która jawny gwałt na konstytucji i praworządności niedbale ukrywa za demokratycznymi dekoracjami z dykty. Opozycja nie znalazła na ten prymitywny chwyt adekwatnej odpowiedzi, a uczestnicząc w okaleczonym bezprawnym usunięciem Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika Sejmie, niechcący legitymizuje przewrót dokonywany metodą salami.

Na zamordystyczne chwyty, stosowane coraz bardziej brutalnie, metody demokratyczne nie działają, w istocie więc jeśli nie chcemy, by wroga państwu polskiemu klika rządząca doprowadziła do kompletnego upadku kraju – w sferze społecznej, gospodarczej, a nawet podstawowego bezpieczeństwa – co już błyskawicznie zachodzi, to musimy oprzeć swoje nadzieje na tzw. zwykłych ludziach. Dopóki działa opisana przez niemieckiego konserwatystę Arthura Moellera van den Brucka „sztuczka, która jednym pozwala żyć kosztem drugich, maskując ów trik ideałami”, nic się nie da zmienić legalnie, czyli w drodze wyborów. Natomiast gdy prymitywne oszustwo wyjdzie na jaw dla szerszych grup społecznych – głównie wskutek gwałtownego obniżenia dotychczasowego poziomu życia i uświadomienia sobie, że przy tym stylu rządów może być tylko gorzej – gniew ludu może zmieść tę juntę w mgnieniu oka. 

Wybory samorządowe przyniosły otrzeźwienie

No dobrze, powie ktoś, ale przecież od miesięcy protestują rolnicy i nawet, o dziwo, zyskali sympatię innych grup społecznych, a ani na jotę nie zmieniło to brutalnych metod rządzących. To prawda. Co więcej, masowe protesty wytwórców żywności w innych krajach UE, a przedtem wielokrotne masowe manifestacje żółtych kamizelek we Francji i podobne w Belgii czy Hiszpanii nie doprowadziły bynajmniej do zmiany antyludzkiej polityki ich rządów. Znaczy to jednak tylko tyle, że metoda demonstracji ulicznych jest nieskuteczna i powinna być zastąpiona innymi formami wyrażania niezgody na demontaż praw człowieka i fundamentów państwa narodowego.

Wspomniałem, że protesty rolników, choć uciążliwe dla innych obywateli – jak choćby blokady dróg – przyjęte zostały przez resztę społeczeństwa ogólnie pozytywnie czy wręcz z sympatią. Można przypuszczać, że poza sfanatyzowaną bezmyślną lemingozą spora część społeczeństwa zorientowała się, że została oszukana zarówno przez Donalda Tuska, jak i – być może znacznie bardziej – przez rzekomą „trzecią drogę”, która okazała się w istocie przystawką PO i, wszedłszy do rządu, wykonuje tam najbrudniejszą robotę. Najprostsze wskaźniki gwałtownie pogarszanego stanu państwa – rosnąca drożyzna i bezrobocie wskutek masowych zwolnień z firm wycofujących się ni z tego, ni z owego z polskiego rynku – przemawiają wymownie, bo poprzez coraz bardziej pustą kieszeń, do każdego.

Już wyniki wyborów samorządowych wskazują na pewne otrzeźwienie części omamionych, bo jednak z całą pewnością wygrało Prawo i Sprawiedliwość, utrzymując mniej więcej wynik z 2018 r., co po utracie większości parlamentarnej w zeszłym roku należy uznać za sukces. W sejmikach PiS zdobyło 239 mandatów wobec 210 Koalicji Obywatelskiej i 80 Trzeciej Drogi, w radach powiatów przewaga jeszcze większa: PiS – 2080, Koalicja Obywatelska – 1056, Trzecia Droga – 716. Jeszcze lepiej w radach gmin i miast: PiS – 3069, Trzecia Droga – 1909 (zapewne dzięki strukturom peeselowskim). Podobnie w wyborach na wójtów, burmistrzów i prezydentów miast: PiS – 105, Trzecia Droga – 94, Koalicja Obywatelska – 49. Zwracają uwagę niezwykle nędzne, jednocyfrowe wyniki nie tylko Lewicy, ale i Konfederacji, która najwyraźniej definitywnie przegrała rywalizację z Prawem i Sprawiedliwością o patriotycznego wyborcę, zapewne wskutek pełnej zygzaków postawy wobec Rosji. Wybory samorządowe okazały się dla Konfederacji kompletną klęską – opary piwa Sławomira Mentzena ulotniły się i jeśli władze partii nie dokonają głębokiej refleksji i w jakimś stopniu nie wejdą w projekt nowej Zjednoczonej Prawicy, to ta hybrydowa partia nie ma żadnej przyszłości. 

Co zmieniły protesty rolników

Protesty rolnicze jednak miały ważny wpływ na świadomość społeczną, zwłaszcza od chwili, gdy z kwestii napływu ukraińskiego zboża przeniosły punkt ciężkości na sprzeciw wobec zabójczych dla Polski regulacji tzw. Zielonego Ładu. Przy pozornym monopolu medialnym reżimu prawda o realnych kosztach tej obłędnej i opartej na fałszowaniu danych naukowych idei i tak się do narodu przebija, nie tylko dzięki istnieniu TV Republika, portalu WPolsce.pl oraz kilku solidnych czasopism prawicowych, ale także sposobem znanym nam, starszym, z czasów komuny, czyli poprzez tzw. pocztę pantoflową. Sąsiad sąsiadowi, jedna pani drugiej pani – to działa zawsze niezawodnie, a sprzyjać temu powinna kampania do eurowyborów, gdzie dla opozycji kwestia całkowitego wreszcie odrzucenia absurdalnych unijnych zarządzeń powinna być tematem sztandarowym.

Chodzi przede wszystkim o wykazanie dwu prawd: po pierwsze do przyjęcia tych obłędnych pomysłów nie można dopuścić w żadnym razie, po drugie – do przyjęcia ich będzie właśnie za wszelką cenę dążyła rządząca z poręki UE klika Tuska. Co innego bowiem, gdy ograniczenia emisji CO2 dotyczą zakładów przemysłowych, dość abstrakcyjnie dla przeciętnego człowieka, co innego, gdy mu się uświadomi, że zmuszą go do wydatków ponad siły w celu „modernizacji” jego własnego domu czy zabronią poruszania się własnym samochodem. Już nie mówię o również godnościowym znaczeniu zaniechania przez koalicję 13 grudnia na zlecenie Niemiec wszystkich wielkich projektów obiecujących podwyższenie dobrobytu Polaków, takich jak Centralny Port Komunikacyjny, rozbudowa portów w Świnoujściu i Elblągu, wdrożenie energii jądrowej. Stąd najważniejszym w najbliższym czasie wydarzeniem będzie wspólna z rolnikami demonstracja Solidarności. Tak, same manifestacje uliczne wiele nie zmienią, ale po pierwsze prawdopodobnie ujawnią ponownie zamordystyczne reakcje władzy, a po drugie pokażą, tak jak w roku 1980, że prawdziwie niezależny związek zawodowy wyraża nie tylko interesy swoich członków, ale miażdżącej większości narodu. 

W PRL sobie radziliśmy, to i teraz

A jak wtedy zwyciężyliśmy komunę? Poprzez powszechną obywatelską solidarność, która wyraziła się w metodzie zabójczej dla każdej antyobywatelskiej junty – strajku generalnym. I tak samo jest dzisiaj – wygląda na to, że jest to jedyna metoda na obalenie rządu łamiącego na każdym kroku podstawowe zasady demokratyczne. W przypadku takiego masowego protestu strajkowego nawet unijni protektorzy Tuska będą zmuszeni zostawić go na lodzie. „Żywią y bronią” – to hasło widniało na sztandarach polskich powstań niesionych przez uczestniczących w nich chłopów. Dziś można powiedzieć to samo, gdyż zamordowanie naszego rolnictwa dokonywane przez klikę Tuska na zlecenie UE, a w istocie Niemiec, uderzy w same podstawy istnienia Polski i Polaków. Rozumie to coraz więcej ludzi i wsparcie naszych żywicieli przez pozostałe grupy zawodowe jest jak najbardziej naturalne i – konieczne!

Kilka dni temu obchodziliśmy imieniny, czyli dzień pamięci dwóch nader popularnych w naszym kraju świętych – Wojciecha i Jerzego. Ten pierwszy to patron całej Polski, drugi – także męczennik, o czym się mało pamięta, to patron rycerstwa, pogromca smoka, który symbolizuje zło. Ale jest on też opiekunem rolników, bo wszak jego greckie imię – Georgios – właśnie rolnika oznacza. 

Gdyby udało się im wyrzucić tych wielkich świętych z historii, by zastąpić ich fałszywą religią klimatyczną, genderową czy inną paczamamą, pozostałyby z nami tylko smoki naszych nieprawości i któż by nam wówczas pomógł pokonać bestię o wilczych oczach, która udaje baranka?

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Jerzy Lubach