- Wybór kolejnego Sekretarza Generalnego spośród jednego z krajów NATO położonych na wschodniej flance wyśle Putinowi potężny sygnał o zaangażowaniu sojuszu w odstraszanie i - jeśli zajdzie taka potrzeba - niezachwianą obronę każdego centymetra terytorium NATO w przypadku, gdyby nastąpił atak Rosji - przekonuje Andrew A. Michta, amerykański politolog ze Scowcroft Center for Strategy and Security przy Atlantic Council.
Niedługo dojdzie do wyboru nowego sekretarza generalnego NATO, który zastąpi na tym stanowisku Jensa Stoltenberga. Największe szanse na objęcie przywództwa Sojuszu na premier Niderlandów, Mark Rutte. Kandydatura ta jednak styka się z pewna krytyką i sugestią, że na czele NATO powinien stanąć polityk z Europy Środkowo-Wschodniej, która mocno odczuwa wpływ rosyjskiej agresji na Ukrainę. W tym kontekście często pojawia się nazwisko premier Estonii, Kai Kallas.
Taką opinię wyraził też niedawno Andrew A. Michta, amerykański politolog ze Scowcroft Center for Strategy and Security przy Atlantic Council.
W swojej analizie, zamieszczonej na stronie realcleardefense.com, Michta stwierdził, że "w czasie, gdy NATO stoi przed fundamentalnym zadaniem odbudowy swoich zdolności wojskowych, aby odpowiednio zaopatrzyć swoje nowo zatwierdzone regionalne, podczas gdy wojna na Ukrainie wkracza w trzeci i prawdopodobnie decydujący rok, powinno rozważyć się inny sposób działania".
"Sojusznicy powinni rozważyć wybór kolejnego Sekretarza Generalnego z jednego z krajów flankowych, stawiających czoła imperialistycznego nacisku Rosji ze Wschodu"
Michta wskazuje, że choć NATO jest zjednoczone w swoim sprzeciwie wobec agresji Rosji na Ukrainie, to "nie ma nadrzędnego konsensusu co do intensywności zagrożenia", co wpływa na nierealizowanie przez część członków Sojuszu wymogu wydatków 2 proc. PKB na obronność.
- Kraje wschodniej flanki znajdują się na szczycie listy, jeśli chodzi o wydatki na obronność. Finlandia i Szwecja wydają ponad 4 proc. i planują zwiększyć wydatki do 6 proc., podczas gdy państwa bałtyckie wydają 3 proc. PKB, a Polska - ponad 4 proc. (...) Ważne jest, by Sojuszem kierował ktoś z regionu Europy, który ma głębokie zrozumienie zagrożenia, jakie Rosja stanowi dla Zachodu - wskazał ekspert. Jego zdaniem, nowy Sekretarz Generalny powinien "skupić się na wypracowaniu nowego konsensusu co do charakteru zagrożenia, jaki stanowi Rosja, aby położyć kres obecnej zregionalizowanej optyce bezpieczeństwa, w której poczucie zagrożenia kraju zależy od tego, gdzie znajduje się na mapie".
Analityk zaznacza, że NATO musi porzucić myślenie o centrum i peryferiach Sojuszu.
"Wybór kolejnego Sekretarza Generalnego spośród jednego z krajów NATO położonych na wschodniej flance wyśle Putinowi potężny sygnał o zaangażowaniu sojuszu w odstraszanie i - jeśli zajdzie taka potrzeba - niezachwianą obronę każdego centymetra terytorium NATO w przypadku, gdyby nastąpił atak Rosji. Poparcie holenderskiego kandydata może mieć skutek odwrotny, przekonując Putina, że NATO jest w rzeczywistości systemem dwupoziomowym"