Zagrożenia kulturowe, które płyną z UE, są oczywistością. Narodowcy mają rację, wskazując, że Europa Zachodnia znajduje się w stanie rozkładu. Ale przecież choćby w 1988 r. za czasów Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii wprowadzono słynny przepis znany jako „Section 28”, który dotyczył ograniczenia promocji homofilii w przestrzeni publicznej. Dziś na Wyspach rzecz nie do wyobrażenia. Od „Section 28” minęło zaledwie 25 lat. Trudno mówić, by patologiczne zmiany, które w międzyczasie nastąpiły w całej Europie Zachodniej – rzeczona homofilia, gender, kampanie pro choice itd. – stały się tak szybko niezbywalnym elementem zachodniej tradycji.
Z tego rodzaju zepsuciem można z powodzeniem walczyć, czego dowodzą przykłady Węgier czy Chorwacji. Nie ulega natomiast wątpliwości, że wielowiekowym elementem rosyjskiej tradycji jest gwałt, grabież i polityczna przemoc. Czy narodowcy rozumieją, że dla krajów Europy Wschodniej jest tylko jedna alternatywa: albo Unia, albo Rosja? Że odwracając się od Unii, czy chcemy, czy nie, wpadniemy w ramiona Rosji?
Działać na rzecz wejścia w krąg wpływu Putina – to jest właśnie zboczenie!
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Jakub Pilarek