Opozycja miała szansę wygasić temat 500+ i przejąć inicjatywę. Od blisko roku trwała dyskusja w rządzie i mediach o tym, czy waloryzować świadczenie na dzieci.
Minister finansów Magdalena Rzeczkowska wypowiadała się raczej niechętnie, podobnie jak wiceminister Artur Soboń. Ba, sam Jarosław Kaczyński nie był przekonany do tego pomysłu, uważając, że 700+ będzie działać proinflacyjnie. PiS wpadło jednak na pomysł, by podnieść świadczenie od nowego ro- ku, gdy inflacja będzie prawdopodobnie jednocyfrowa. I co? Opozycja nie ma odpowiedzi. Przespała moment na inicjatywę, zajmując się babciowym i licytując się z rządzącymi na kredyty dla młodych na mieszkania, zamiast zacząć od 500+ – programu popieranego nie tylko przez elektorat PiS. Teraz każda propozycja będzie reaktywna, niezależnie, czy mowa o 1000+, czy programie tylko dla pracujących rodziców. Nawet jeśli 800+ nie wywoła natychmiastowego trzęsienia ziemi w sondażach, to fakt, że tyle się mówi o konwencji partii rządzącej od ośmiu lat i jej nowych obietnicach, świadczy o słabości opozycji i jej głównego lidera.