Zwierzchnik Rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej otwarcie stwierdza, że wojskowi, którzy zginęli na wojnie w Ukrainie - jak uczestnicy islamskiej świętej wojny - pójdą prosto do nieba. Wychwala Władimira Putina jako wielkiego wierzącego i świętego i wzywa do całkowitego jemu posłuszeństwa. Podkreśla, że cel tej wojny jest wielki, a wynika on jedynie z miłości do Ukraińców.
Nie, to nie jest żart, on naprawdę to mówi, a nawet wskazuje, że zachowanie jednej przestrzeni politycznej dawnego Związku Sowieckiego to zadanie także religijne, albowiem dotyczy pragnienia „jednego narodu, by żyć w jednym, wspólny, domu”.
- Zapytałem kiedyś pewnego mężczyznę, czy chciałby żyć w maleńkim mieszkanku, przedstawiając to jako wolność i niezależność od innych, czy w wielkim mieszkaniu, w wielkim domu? My chcemy żyć w wielkim domu, tak, żeby nie było nam ciasno, aby nasz wspólny dom nie stał się hostelem, w którym rodzi się wrogość wobec innych - wyjaśniał patriarcha Cyryl. Trudno nie dostrzec, że do idei „prawosławnego dżihadu” dodał on w tej sposób hitlerowską zasadę „lebensraum” - przestrzeni życiowej niezbędnej Rosji.
Nie brak także opowieści o wielkości Rosji, która przeciwstawiana jest słabości Zachodu.
- Wydaje mi się, że Rosja przeżywa obecnie najlepszy okres w swojej historii. Nigdzie na świecie nie zachodzi obecnie nic podobnego do tego, co dzieje się w Rosji. Wszędzie świątynie są zamykane, przekształcane - w najlepszej sytuacji w meczety, bowiem wspólnoty islamskie w Europie rosną, a wyznawcy islamu są pobożni, oni potrzebują się modlić. Bardzo często chrześcijańskie kościoły sprzedają lub oddają w użytkowanie muzułmanom, a to nie jest najgorsze, gorzej gdy tam urządzają kasyna, restauracje czy inne centra rozrywki. To jest fakt, który świadczy o głębokim duchowym upadku! A jeśli do niego dochodzi to oznacza to, że cywilizacja ta nie jest zdolna do przetrwania - podkreślał patriarcha Cyryl w kazaniu w Soborze Św. Archanioła Michała w Archangielsku.
Patriarcha przeciwstawił upadającej cywilizacji zachodniej kwitnącą, religijną cywilizację rosyjską.
- Zdolna do życia - kontynuował patriarcha - jest tylko ta cywilizacja, która pozostaje silna duchem. I właśnie taka ma być obecnie cywilizacja rosyjska, gdzie wciąż otwierane są nowe świątynie. A te otwierane są, bo istnieje taka potrzeba w ludzie. - Dopóki ta potrzeba będzie w naszym narodzie, Rosja pozostanie niezwyciężona, dlatego, że nie sposób porównywać ze sobą siły ducha narodu, który wierzy w Boga i kocha swoją Ojczyznę z bezsiłą tych, którzy przyzwyczaili się do życia w komforcie, zapomnieli czym jest miłość do Ojczyzny, i którzy dążą tylko do tego, żeby mieć więcej pieniędzy i lepiej je wydawać - przekonywał Cyryl.
Opowieść tę można włożyć między bajki. Otwieranie nowych świątyń nie wynika w Rosji z potrzeby narodu (ten generalnie nie praktykuje, nawet w Paschę w cerkwiach jest kilka procent Rosjan), a z potrzeby ideologicznego putinizmu, który promuje wersję prawosławia, które odarte jest z Ewangelii i sprowadzone do poziomu plemiennego neopogaństwa. Nowe cerkwie są finansowane z budżetu państwa i służyć mają do głoszenia ideologii, a nie Chrystusa.