Świetnie rozumiał to budowniczy Gdyni Eugeniusz Kwiatkowski, który po wojnie pisał:
Od tego momentu rozważania dotyczące przekopu mierzei prowadzone były nie tylko przez mieszkańców Elbląga czy – szerzej – całego regionu: Tolkmicka, Braniewa, Fromborka, Krynicy Morskiej, Kątów Rybackich czy Sztutowa. Problem sposobu funkcjonowania portu w Elblągu stał się tematem dyskusji w sprawie dostępu do międzynarodowych szlaków morskich, najważniejszego narzędzia rozwoju państw. Jednak dla Rosji rozwój regionu graniczącego przez wodę z Królewcem, który Sowieci nazwali Kaliningradem, był nie do zaakceptowania. I dlatego przez cały PRL i większość III RP projekt nigdy nie wyszedł poza fazę rozważań teoretycznych, a w najlepszym razie planistycznych. Zrealizowany został dopiero teraz.
Warto pamiętać, że podobne były przyczyny, dla których Polska zdecydowała się blisko 100 lat temu na budowę innego elementu krytycznej infrastruktury morskiej – portu w Gdyni. Właśnie mija 100 lat, odkąd polski Sejm podjął decyzję o budowie tego portu, a co za tym idzie – miasta.
Budowa portu była konsekwencją innej śmiałej i koniecznej decyzji. Marszałek Józef Piłsudski wydał bowiem chwilę wcześniej rozkaz stworzenia Marynarki Wojennej RP. Marynarkę wojenną trudno wyobrazić sobie bez zaplecza, w tym również systemu portowego. Ten musiał powstać, bo port w Gdańsku był częścią gospodarczo-politycznego zaplecza wrogiego nam państwa. Niemiec, które 17 lat od podjęcia decyzji o budowie Gdyni zaatakowały Polskę. Nie gdzie indziej, tylko w gdańskim porcie na Westerplatte, w miejscu, z którego zgodnie z decyzjami kończącymi I wojnę światową Polska miała pełne prawo korzystać.
Polska rozpoczęła budowę Gdyni, jednoznacznie stwierdzając, że nie rezygnuje tym samym ze swoich praw do używania portu w Gdańsku. Tak samo dzisiaj Polska, budując przekop, nie powinna rezygnować ze swoich praw do swobodnej żeglugi przez Cieśninę Piławską. Jednak po wybudowaniu przekopu Rosja straci jedno ze swoich narzędzi wpływu na nasz kraj – klucz do bramy na Morze Bałtyckie dla Polski wschodniej. Od otwarcia kanału nikt już nie będzie martwił się tym, co powiedzą albo czego nie powiedzą w tej sprawie Rosjanie, bo kwestię ruchu na zalewie załatwia port Nowy Świat. To sprawa fundamentalna, bo przywraca nam podstawowe prawo: swobody korzystania z własnego terytorium.
Naszą sprawą jest, czym chcemy wpływać do naszych portów: statkami handlowymi, okrętami marynarki, łodziami Straży Granicznej, jachtami, motorówkami czy – jeśli przyjdzie nam, wolnym ludziom, do głowy taki kaprys – choćby kajakami, pontonami czy na dmuchanych materacach. I żaden bandyta na Kremlu nie będzie decydował o tym, czy wolno nam to zrobić, czy też nie.