W przypadku tego pierwszego to zresztą brutalna sprawiedliwość dziejów: prezydent, który próbował medialnie przykryć swoje pijaństwo w Charkowie, po latach kojarzony jest głównie z alkoholem. Jednak panowie postanowili pokazać, że coś jeszcze w polityce znaczą, i zwołali spotkanie liderów stronnictw opozycyjnych. Czy na odchodnym uda im się odnieść pierwszy od lat polityczny sukces, czy wręcz przeciwnie – innym partiom udzieli się ich pech, trudno orzec, jednak największym przegranym tej sytuacji jest na razie Donald Tusk, ponieważ okazuje się, że opozycja potrzebuje Kwaśniewskiego i Komorowskiego, by jeszcze raz spróbowali dokonać tego, czego Tusk od ponad roku osiągnąć nie może.