Trochę się im zeszło, choć z drugiej strony można tez zobaczyć tu pewien postęp. Gdy przed laty, „za pierwszego PiS-u”, Macierewicz przedstawił raport z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych, niektórzy dziennikarze miażdżącej krytyce dokument poddali dosłownie w kilka minut po publikacji, a więc nie udając nawet, że cokolwiek po drodze przeczytali. Tym arem jest inaczej, niemniej nie zamierzam zajmować się ani argumentacją twórców materiału TVN, ani obroną Antoniego Macierewicza, którą on sam zajął się już wystarczająco skutecznie. Ja natomiast wrócę do pytania, od którego zacząłem ten tekst.
Sam Macierewicz uważa, że moment ataku nie jest przypadkowy, a wejście stacji w rosyjską, de facto, narrację, związane jest z żądaniem wydania Polsce wraku. Oczywiście może tak być, niemniej myślę, że nie wyczerpuje to odpowiedzi na kolejne pytanie – czemu kojarzona z opozycja stacja i sama opozycja, powielająca jej wątpliwie oskarżenia, gotowa jest narazić się nawet na tak w tym konkretnym momencie dziejowym dyskwalifikujący zarzut, jak prorosyjskość?
Myślę, że kryje się za tym pewna strategia, oparta zresztą na fałszywym założeniu. Pamiętają pewnie Państwo ten genialny plan, w którym opozycja uwalić miała KPO, a prezes Kaczyński miał wbiec na mównicę i krzyczeć, krzykiem tym sprowadzając przesilenie na całą polską scenę polityczną. Teraz ktoś być może założył sobie, że przejedzie prętem po klatce i krzyczeć zaczniemy wszyscy, sprowokowani podłym etykietowaniem strony zainteresowanej dojściem do prawdy jako „kłamców smoleńskich”. Pojawiło się kilka emocjonalnych wystąpień w Sejmie, ale nie zmienia to na razie niczego. Po co to wszystko?
Od lat pokutuje fałszywe przekonanie, że PiS temat Smoleńska szkodzi i nie powinien pojawiać się w kampaniach wyborczych. W 2015 roku to nie zaszkodziło, a potem zmieniły się trochę motywacje wyborców. Jednak nowszy, bardziej socjalny elektorat, popierający PiS raczej za spełnianie obietnic i wszystko, co premier trafnie nazywa rewolucją godnościową, Smoleńsk przyjmuje niejako w pakiecie.
W USA dyskusja polityczna ogniskuje się wokół Trumpa, co na życzenie demokratów osłabia republikanów (dużo mówi i pisze o tym Maciej Kożuszek). Być może ktoś wpadł na pomysł, że z wykorzystaniem emocji smoleńskich, powtórzy ten manewr z Prawem i Sprawiedliwością, to jednak płonne nadzieje. Na PiS czyha dziś wiele niebezpieczeństw, ale powrót do sprawy 10 kwietnia wydaje mi się ostatnim z nich.