Ze słów kanclerza Niemiec, tym razem wypowiedzianych w Pradze, wynika, że państwo, które najbardziej pobłądziło i naraziło kontynent na poważne zagrożenia, a w pewnym sensie sprowadziło na Ukraińców wojnę swą polityką wobec Kremla, nie rezygnuje z aspiracji przywódczych w Europie. Niestety znajduje wciąż wielu sojuszników nawet w Polsce, ponieważ sporej części naszej klasy politycznej wygodniej jest odgrywać rolę delegatów i namiestników niż zabiegających o dobro kraju samodzielnych polityków. Lata zaborów, wojen, okupacji i pedagogiki wstydu III RP zrobiły swoje.