Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Campus bezobjawowej centroprawicy

Lista gości tegorocznej edycji imprezy Rafała Trzaskowskiego Campus Polska Przyszłości niewątpliwie imponuje rozmiarem, a zarazem zaskakuje rozrzutem ideowym. Dla prawie każdego znajdzie się tu coś miłego – stara komuna przebrana w neoliberalne szaty, w osobach Marka Belki czy Dariusza Rosatiego, aktywiści queer, gender i Homokomando, ale też uciekinierzy ze Zjednoczonej Prawicy i bardzo wielu polityków nieplatformerskiej, przynajmniej oficjalnie, opozycji. Co powiedział nam inaugurujący imprezę weekend?

Ta mnogość nazwisk i postaw, tak samo zresztą, jak w zeszłym roku, przede wszystkim jest równocześnie tłem i instrumentem walki o władzę po stronie opozycji, w przyszłości zaś być może w całej Polsce.

Gość numer jeden

O Campusie jako polu zakulisowej walki między dwójką liderów, Rafałem Trzaskowskim a Donaldem Tuskiem, słychać było od kilku miesięcy. Do opinii publicznej docierały informacje o próbach pozbawiania imprezy prezydenta Warszawy sponsorów, zwłaszcza tych najważniejszych w logice opozycyjnej walki o wpływy, czyli niemieckich, próbach zniechęcania potencjalnych uczestników z grona polityków PO, a wreszcie o zorganizowaniu cyklu odbieranych jako konkurencyjne imprez „MeetUp. Nowa generacja Platformy Obywatelskiej”.

Donald Tusk na imprezie Trzaskowskiego pojawić ma się w jej ostatnim dniu, być może po to, by jak przed rokiem spróbować przynajmniej w oczach swoich zwolenników ukraść koledze przedstawienie. Problem obu leży jednak w tym, że z zeszłorocznej edycji nie pamięta się specjalnie żadnych słów i deklaracji obu nieprzepadających za sobą polityków Platformy, częściej przywołując słowa Sławomira Nitrasa o „opiłowywaniu katolików” czy nabijając się z goniącego za nowymi środkami komunikacji Leszka Balcerowicza.

Jest bardzo prawdopodobne, że podobnie będzie tym razem, ponieważ dość barwny zestaw gości jest gwarancją pojawienia się treści, na których pożywią się na długo zwłaszcza krytyczni wobec liberałów dziennikarze. Mamy już choćby tyradę Majki Jeżowskiej, opowiadającej o zgubnym wpływie rodziców i dziadków na dzieci oraz o pozytywnym myśleniu i inności jako najważniejszych wartościach, które należy, choćby wbrew rodzinie, wciskać dzieciom. Jeżowskiej marzy się najwyraźniej coś pomiędzy pionierami a Campusem Polska Przyszłości w każdym przedszkolu i żłobku. „Wszystkie dzieci nasze są” – śpiewała przecież już przed laty, choć nie było wtedy jeszcze jasne, kogo na myśli, używając słowa „nasze”, a komu tej „własności” dzieci odmawia.

Odwracaniu uwagi od politycznej kuchni, a może nawet rzeźni służy też element prowokacyjno-rozrywkowy w postaci zaproszenia Barbary Kurdej-Szatan, znanej głównie z reklam i obrażania mundurowych, do występu w roli ofiary zorganizowanego hejtu. Z autorką historycznego wpisu na Instagramie, z którego zacytować w druku można tylko nieoddające istoty rzeczy słowa: „Co tam się dzieje?” chętnie fotografowali się obecni na miejscu politycy, w tym Szymon Hołownia, którego żona jest lotnikiem – oficerem Wojska Polskiego.

I właśnie obecność Hołowni w tych pierwszych godzinach imprezy wydaje mi się kluczowa. Zauważmy, że dłużej jeszcze niż historia wzajemnej rywalizacji Trzaskowskiego i Tuska funkcjonuje w naszej polityce wątek potencjalnej współpracy tego pierwszego z Hołownią. Również jako straszak wobec lidera PO. Niezależnie od tego, co myślimy o Rafale Trzaskowskim, i czego w tym miejscu nie trzeba kolejny raz przypominać, ma on za sobą realny kapitał w postaci wyniku ostatnich wyborów prezydenckich, a wcześniej zwycięstwa w Warszawie. Szymon Hołownia posiada oczywiście dużo mniej, niemniej również zgromadził w swoim czasie pewne poparcie.

Komunikaty Trzaskowskiego do Tuska i Hołowni

Tymczasem Tusk, wyczekiwany i wypatrywany przez swoich wyznawców, okazuje się może silniejszy od Hołowni, któremu potrafił odebrać swoich dawnych sympatyków, lecz już nie od Trzaskowskiego. Dużo częściej od niego uznawany jest za obciążenie, a po powrocie do kraju zalicza kolejne wpadki, stając się idealnym celem dla narracji obozu rządzącego. Towarzyszy mu również zła pamięć zwykłych Polaków, w przeciwieństwie do Trzaskowskiego czy Hołowni wykraczająca daleko poza elektorat prawicy.

Gdy antypatia dwójki z Platformy rosła i wylewała się na zewnątrz kolejnymi przeciekami medialnymi, coraz więcej było też pogłosek o współpracy na linii Hołownia–Trzaskowski. Być może również z udziałem Grzegorza Schetyny, który obawia się nie bez podstaw swojej dalszej marginalizacji w PO. Dolnośląski lider chwilowo ma jednak własne problemy, tymczasem Hołownia odbył podczas CPP debatę z Trzaskowskim.

Trudno powiedzieć, czy mający kilka dni temu miejsce atak, jaki na Hołownię przepuściła Marta Lempart, był planowym interludium do debaty dwójki kandydatów prezydenckich, w pewnym sensie ustawił jednak scenę. Trzaskowski pokazał się jako bardziej progresywny, Hołownia zaś nie tyle konserwatywny, ile zachowawczy, kluczowe decyzje cedujący na referendum. Lewica jednak referendum nie chce, chcąc autorytatywnej decyzji, która miałaby – po jej myśli – przeciąć intensywny społeczny spór. Lider Polski 2050 został podczas imprezy kilkukrotnie wybuczany, nastroje tonował jednak sam Trzaskowski, pokazując tym samym, kto jest silniejszy i obdarzony większym posłuchem.
W ten sposób prezydent Warszawy wysłał dwa ważne komunikaty. Donald Tusk przekonał się, że Trzaskowski może w każdej chwili zostawić go z jego obsesjami wodzowskimi i zrobić coś wspólnie z Hołownią (a istnieją sondaże pokazujące, że byłby to koniec PO jako liczącej się siły politycznej, a już na pewno siły aspirującej do przywództwa). W tym samym momencie Szymon Hołownia przekonał się, że na scenie dostanie tyle miejsca, ile wyznaczy mu Rafał Trzaskowski.

Czy będą dwa bloki opozycji

Jednak jeszcze częściej niż o współpracy z Trzaskowskim o ugrupowaniu Szymona Hołowni mówi się w kontekście porozumienia z PSL i Koalicją Polską, być może też z ludźmi Jarosława Gowina. Gowinowcom do Hołowni jest bardzo blisko przez pewną polityczno-ideową letniość, która dała o sobie znać jeszcze podczas ostatniej konwencji tej partii, organizowanej w czasach jej bytności w Zjednoczonej Prawicy. Gowin samodzielnie nie ma dziś w wyborach szans, a i ludowcy w sondażach wypadają ostatnio dramatycznie słabo. I choć trudno u Hołowni znaleźć cokolwiek konserwatywnego, to właśnie w jego ruchu komentatorzy, a także politycy, widzą nadzieję na stworzenie wybieralnego bloku centroprawicowego, który uzupełni lewicowo-liberalny blok kierowany przez Tuska (nie jest jasne, czy współtworzony z lewicą, na to wskazuje jednak najprostsza matematyka, skoro mowa przy tym o DWÓCH blokach opozycji).

Wśród gości CPP znaleźli się licznie reprezentowani politycy Polskiego Stronnictwa Ludowego, lecz również… Jarosława Gowina, a nawet uciekinier z PiS Zbigniew Girzyński. Obecność wszystkich tych osób w jednym miejscu może wskazywać na próby faktycznego nawiązania szerokiej współpracy. Polska polityka bywa często absurdalna i również w tym tkwi pewien absurd. Jeśli patronem tej nowej „centroprawicy” miałby być już nie nijaki i letni, lecz czasem wciąż jeszcze, głównie z przyzwyczajania, kojarzony z kościołem Hołownia, a lewicowy i bardziej progresywny nawet od Tuska Trzaskowski, gdzie będzie tu miejsce na konserwatyzm, więc i alternatywę, choćby pozorną, służącą znów oszukaniu wyborców, wobec Platformy?

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie, niezalezna.pl,

#Gazeta Polska Codziennie

Krzysztof Karnkowski