Sobotnia debata Rafała Trzaskowskiego z Szymonem Hołownią w mojej opinii pokazała przeogromne myślowe ubóstwo naszej opozycyjnej sceny politycznej. To bardzo smutne, że ani jeden, ani drugi polityk nie ma tak naprawdę niczego konkretnego Polakom do powiedzenia.
Główny temat debaty koncentrował się na problemie: czy zabijać dzieci bezkarnie bez referendum, czy z referendum. Co do polityki wewnętrznej Szymon Hołownia powiedział, że zlikwiduje kopalnie (zrezygnuje z węgla) w ciągu najbliższych kilkunastu lat, a Rafał Trzaskowski nie umiał wykrzesać z siebie nawet tyle. Napisałem „debata” chyba z rozpędu, bo debata zakłada jakąś różnicę zdań pomiędzy debatującymi. Tutaj panowie raczej wzajemnie spijali sobie z dzióbków i wspólnie rytualnie krytykowali PiS. Za co? Nie za bardzo wiadomo, bo od tylu lat te same smętne postaci krytykują partię rządzącą, że osobnicy ci przyzwyczaili się, iż wystarczy wypowiedzieć magiczne słowo „PiS” i dodać jakiś epitet, a wdzięczna publika łyka i łyka. Argumenty, dowody? To zupełnie zbędne. Ten elektorat ich wcale nie potrzebuje.