Kiedy trzy i pół roku temu zacząłem głosić tezę, że lata Rosji są policzone, odbierano to jako kolejny element romantycznego wizjonerstwa. Potem zdarzył się Smoleńsk i ekspansja Moskwy we wszystkich kierunkach. Trudno było przekonać większość obserwatorów, że Rosja jest aż w takich tarapatach. Dzisiaj widać, że nad Federacją Rosyjską zawisło bardzo poważne niebezpieczeństwo, przed którym ucieka w coraz większe awantury.
Dotyczy to już nie tylko narodów wewnątrz Federacji czy mniejszych państw, jak Gruzja, albo politycznej i terrorystycznej (również cyberterrorystycznej) agresji wobec Bałtów i Polski, ale nawet prowokowania USA.
Putin chce zbudować oś wrogich wobec Stanów Zjednoczonych państw uzależnionych od rosyjskiego gazu i ropy. To mu się jednak zupełnie nie udaje. Nie ma żadnego poważnego partnera ani na Wschodzie, ani na Zachodzie. Dla Chin potencjalnie sam jest celem politycznej agresji. Iran może być sojusznikiem na skalę regionalną, ale ma obecnie poważne kłopoty. Syria płonie i nie wiadomo, czy utrzymają się tam rosyjskie wpływy. Bazowanie na sojuszu z Białorusią raczej powagi Putinowi nie dodaje. Najgorsze dla Moskwy jednak jest to, że tradycyjne miejsce rozgrywania USA, czyli kraje roponośne, przestają być miejscem głównych interesów amerykańskich. Dzisiaj Waszyngton zaczynają interesować bardziej konsumenci ropy i gazu niż ich producenci.
Dzieje się tak, gdyż w wyniku rewolucji łupkowej Amerykanie mogą zarobić krocie na eksporcie gazu, a własnej ropy za chwilę będą mieli pod dostatkiem. Licząca setki milionów ludzi Europa dzięki temu znowu staje się łakomym kąskiem dla USA. Stany Zjednoczone odzyskują inicjatywę na polu wielu dziedzin przemysłu odżywającego pod wpływem tanich energii i wysokich technologii.
Putinowska Rosja przy USA wydaje się dzisiaj tym samym co zaporożec przy nowoczesnym fordzie. Malejący potencjał przemysłowy, taniejące gaz i ropa, zapaść demograficzna, coraz większe aspiracje narodów na zewnątrz Federacji, ale także wzrost liczebności ludów nierosyjskich wewnątrz tego organizmu fatalnie wróżą Moskwie.
Putin swoją coraz bardziej agresywną polityką przedłużył trwanie obecnego imperium o kilka lat i przekreślił szanse Moskwy na stabilną przyszłość w najbliższych dziesięcioleciach. Elity rosyjskie miały czas pozbyć się Putina jeszcze rok, dwa lata temu. Dzisiaj zostaną razem z nim pogrzebane. Na nową pierestrojkę nie ma już co liczyć. W grę wchodzą głównie scenariusze trwania przez konflikt. Scenariusze niedobre dla sąsiadów, a tragiczne dla Rosjan.
PS
Po moim apelu, by wzmocnić sprzedaż kart telewizji Republika i naszych gazet, bardzo wiele osób zaangażowało się w tę akcję. Widać już pierwsze pozytywne efekty, choć to dopiero początek. Musimy się przygotować na wrześniowe manifestacje, a do tego potrzebne są silne media. Za dotychczasowe zaangażowanie bardzo dziękujemy.
Źródło: Gazeta Polska
Tomasz Sakiewicz