Totalność opozycji – przepoczwarzona w totalność podziału społecznego – jest jak kula u nogi dzisiejszej Polski. A wszyscy, którzy pogłębiają to destrukcyjne zjawisko, są jak najemnicy w armii Putina.
Wojnę na Ukrainie musimy postrzegać jako pierwszą fazę planu Moskwy wobec Europy. Bez podporządkowania sobie Kijowa, upadku niepodległego państwa ukraińskiego Rosja nie będzie w stanie zrealizować jego kolejnych etapów. Zatem wspierając naszego wschodniego sąsiada, działamy na rzecz zablokowania agresji rosyjskiej, której celem na pewno jesteśmy. Upraszczając – na terytorium Ukrainy toczy się dziś walka, która – daj Boże – nie przeniesie się na nasze ziemie. Ale choć rosyjskie rakiety nie burzą domów w Polsce, to z jednym z elementów wojny już się zmagamy. To agresja informacyjna. Nasza przestrzeń publiczna jest wielkim polem bitwy rosyjskiej propagandy. Na tym froncie mamy niestety kilka słabych punktów związanych przede wszystkim z wielkimi wpływami mediów zagranicznych, reprezentującymi interesy państw – ojczyzn ich właścicieli – które są w ogromnej mierze nastawione co najmniej mało entuzjastycznie wobec obrony Ukrainy przed Federacją Rosyjską. Ale jest i zjawisko, które pochodzi od nas samych, a działa niezwykle destrukcyjnie na nasze zdolności obronne. To zaordynowana przez Platformę i wspierający ją układ postkomunistyczny totalność. To miał być styl opozycji, ale bardzo szybko przeobraził się w coś znacznie poważniejszego: negowanie interesu państwa, negowanie istnienia wspólnoty narodowej i de facto zawieszanie swoich obowiązków wobec Polski, bo „rządzi PiS”. W debacie publicznej Polskę zastąpiło „państwo PiS”, zamiast rządu RP mamy „rząd PiS”, a zamiast interesu narodowego – „interes PiS”. Skala dewastacji życia społecznego jest wręcz nieprawdopodobna, wiele osób naprawdę padło ofiarą tego szaleństwa i dziś nie potrafi uwolnić się od niego. Przez to żyją w budowanym przez szeroko rozumiane środowisko PO (od polityków po celebrytów) świecie alternatywnym, w którym największym zagrożeniem jest Jarosław Kaczyński, a największą wartością praworządność, której zresztą nikt z nich nie potrafi zdefiniować, bo jeśli brać poważnie formułowane opisy, to praworządność sprowadza się do wyeliminowania Jarosława Kaczyńskiego z polskiej polityki. I to byłoby nawet śmieszne, gdyby nie było tragiczne i śmiertelnie niebezpieczne dla Polski. Bo dziś mamy wojnę.
Mamy realizowane zbrodnicze plany Federacji Rosyjskiej, mobilne krematoria kursujące kilkaset kilometrów od naszej granicy i wielki problem – jak wobec tego szalonego podziału przygotować Rzeczpospolitą na konfrontację z moskiewską dziczą. I postawmy sprawę jasno – nic tak nie sprzyja działaniom rosyjskiej propagandy jak to rozbicie i przerwanie kanałów komunikacji społecznej, z jakimi mamy do czynienia. Totalność opozycji – przepoczwarzona w totalność podziału społecznego – jest jak kula u nogi dzisiejszej Polski. A wszyscy, którzy pogłębiają to destrukcyjne zjawisko, są jak najemnicy w armii Putina.