Pierwszy z czterech policjantów sądzonych w sprawie Roberta Dziekańskiego, który zmarł sześć lat temu na lotnisku w Vancouver po użyciu paralizatorów przez policję, został wczoraj uniewinniony.
Bill Bentley był sądzony nie za zabójstwo, ale za
składanie fałszywych zeznań. Podobne zarzuty będą stawiane w procesach trzech pozostałych policjantów, w listopadzie br. i w lutym przyszłego roku.
Jednym z najważniejszych dowodów w procesie było właśnie
nagranie dokonane przez jednego z podróżnych na lotnisku w Vancouver.
Zarzut fałszywych zeznań postawiono policjantom w konsekwencji dochodzenia prowadzonego przez specjalnego prokuratora Richarda Pecka, oddelegowanego przez rząd Kolumbii Brytyjskiej do zajęcia się sprawą śmierci Dziekańskiego. Dwa lata temu, po zakończeniu prac,
Peck uznał, iż małe jest prawdopodobieństwo skazania policjantów na podstawie innych potencjalnych zarzutów.
Dziekański zmarł 14 października 2007 roku po tym jak na lotnisku w Vancouver
funkcjonariusze RCMP użyli paralizatorów aby go obezwładnić. Jak wynikało z nagrania, przedstawionego także w czasie procesu Bentleya, Dziekański zachowywał się dość gwałtownie po długim locie i dziesięciogodzinnym oczekiwaniu, kiedy nikt go nie skierował do właściwej dalszej części lotniska.
W niczym jednak nie zagrażał policjantom.
Źródło: niezalezna.pl,PAP
mg