Wielu ekscytuje się wynikami sondaży, z których np. wynika, że gdyby cały naród wybierał lidera Platformy, to by wygrał Gowin. Jednak ponieważ wybiera tylko partia, nie ma wątpliwości, że wszystko będzie po staremu.
Osobiście mniej przejmuję się sondażami, z którymi ostatnio jest jak ze stanem wód w Miedonii lub Włodawie – tam ubyło, tu przybyło. Bardziej interesuje mnie, co jeszcze wymyślą.
Obecna Platforma to nie komuniści w 1989 r., oddający władzę upatrzonym następcom z gwarancjami zachowania majątku i wpływów.
Za dużo jest do stracenia, nic do zyskania. Jaruzel i Urban wiedzieli, że nie pójdą na latarnie, a nomenklaturowych bonzów nie czekała kolejka do pośredniaka.
Obecna ekipa może w wypadku przegranej liczyć wyłącznie na to, co najgorsze – nikt im nie ofiaruje posad w Unii ani w Gazpromie, Kaczyński nie obiecuje z góry amnestii.
Stąd przekorne pytanie, ile dywizji ma Donald, nie jest wcale pozbawione sensu.
A zatem pomyślmy –
ma całą administrację państwa z policją i szczątkowym wojskiem, ma w dużym stopniu władze lokalne, życzliwość wielkich mediów elektronicznych (niezależne dopiero raczkują), kilkadziesiąt gazet i tygodników. Ma, jeśli zajdzie potrzeba, wsparcie eurokratów z Brukseli i postępowych mediów z Zachodu (innych tam prawie nie ma). Jak mocne to wsparcie, dowodzą trudności, z którymi bohatersko zmaga się na Węgrzech Orbán. Dodajmy do tego specjalistów od czarnego i białego piaru, a jakby wszystko zawiodło,
to ma jeszcze sprawdzonych członków komisji i ruskie serwery.
A mimo to można wygrać, choćby dlatego, że oni są w defensywie, opozycja w ofensywie. Czas pracuje na korzyść zmiany, a klęska Zielonej Wyspy dociera już nawet do lemingów. Tylko patrzeć, jak zaczną wiać z tonącej łajby.
Jeśli dojdzie do załamania, może się okazać, że ekipę opuszczą wszyscy – nawet najwierniejsze media, najbliżsi oligarchowie, w myśl zasady – ratuj się, kto może. Ale to jedynie pobożne życzenia!
W batalii, która już trwa, o sukcesie może zdecydować trafne przewidzenie zachowań przeciwnika. Z wymienioną powyżej armią władza na wiele sobie może pozwolić. Co rusz widać zresztą próby – a to jakiejś prowokacji, a to kontrolowanej paniki. Tyle że na razie nie chwyta. Zawodzi też skuteczny wcześniej patent – denerwowanie Jarosława Kaczyńskiego. Niech coś palnie, my to zmanipulujemy i 10 proc. słupka poparcia odzyskane.
Ale
szef PiS złośliwie nie daje się sprowokować. Najbardziej podłe chwyty nie są w stanie go zdenerwować.
Próbuje się więc osłabić opozycję flankami – a to atakuje się Kościół, a to wspiera rozłamy, a to rozdyma konflikty między opozycyjnymi mediami.
Tak naprawdę, jedynym skutecznym środkiem obrony jest spokój i rozsądek. Wspólnie wygramy!
Źródło: Gazeta Polska
Marcin Wolski