Pisaliśmy o tym od wielu miesięcy. Ostrzegaliśmy na wszelkie możliwe sposoby. Zimą widać było wyraźne objawy kryzysu. Na wiosnę spółki masowo zaczęły tracić płynność. Gwałtownie spadała sprzedaż w wielu istotnych dla ludzi dziedzinach.
Rząd Donalda Tuska sprawę bagatelizował, zrzucając wszystko na czarnowidztwo niezależnych ekonomistów i mediów. Obecny krach finansów jest zaledwie preludium do nadchodzącego krachu gospodarczego. Ograniczenie finansowania napędzających gospodarkę inwestycji i zakupów w polskich fabrykach produkujących dla wojska, kłopoty z absorpcją unijnych środków spowodują recesję, jakiej nie mieliśmy od 1989 r. To wywoła za kilka miesięcy jeszcze większy kryzys finansowy. Przed nami kłopoty z wypłatami pensji dla urzędników, policji i wojska oraz rent i emerytur. Zbliżamy się powoli do greckiego wariantu, kiedy trzeba będzie wyprzedawać resztki majątku narodowego, by dostać obwarowane politycznie pożyczki. Wtedy wynik wyborów może rzeczywiście mieć ograniczone znaczenie, bo międzynarodowe instytucje podyktują nam skład rządu i politykę gospodarczą. Grecy potrzebowali na to kilkunastu lat. Tusk kilku.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Tomasz Sakiewicz