Posłanka PO, w rozmowie z Robertem Mazurkiem, uczciwie opisała wszystkie punkty programowe własnej partii. Że to absurd, pic na wodę, prymitywna propaganda i zagrożenie dla kraju. Nic, tylko przyklasnąć. Na mój chłopski rozum wytłumaczenie jest proste – nie można żyć tyle czasu w obłudzie, będzie w końcu szósty rok, posłowie PO nie wytrzymują i w trosce o dobro kraju zaczynają mówić prawdę. Jakieś złe języki twierdzą jednak, że była to prowokacja. Posłanka miała tak ostro ocenić postulaty PO, ponieważ zły dziennikarz przedstawił je jako PiS-owskie.
Posłanka zadziałała więc – jak przystało na PO, która szkoli nie do polityki, lecz do plucia na opozycję – na zasadzie odruchu Pawłowa. Te złe języki stwierdzają nawet, że posłanka chce teraz podać dziennikarza do sądu. Ale ja w to nie wierzę.
Nawet PO nie posunęłaby się do takiego kretynizmu.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Dawid Wildstein