Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!
Z OSTATNIEJ CHWILI
Rząd Izraela zatwierdził porozumienie z palestyńskim Hamasem w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy oraz uwolnienia zakładników • • •

Jak przygotowywano atak na Polskę

Zdumiewająca jest zbieżność dat ostatniego ataku na naszą wschodnią granicę i próby obalenia rządu wraz z doprowadzeniem do destabilizacji politycznej. Gdyby obydwie akcje zakończyły się sukcesem, to Polskę zalewałby tłum imigrantów, z których część prowadziłaby akcje terrorystyczne. Jednocześnie władza zostałaby całkowicie sparaliżowana brakiem większości zdolnej do rządzenia. Niemożliwe byłoby przeprowadzenie nowych wyborów, jeżeli zdecydowano by się wprowadzić stan wyjątkowy. Z kolei rozpisanie wyborów uniemożliwiłoby sięgnięcie po stany nadzwyczajne. Taki scenariusz był dosłownie o włos. Jego kluczowym elementem był powrót Donalda Tuska do polityki. Nie ma wątpliwości, że te same siły, które dążyły do błyskawicznego obalenia rządu, robiły, co mogły, żeby doprowadzić do przerwania granicy.

Wystarczyć zestawić kilka faktów, żeby zorientować się, że trudno mówić o zupełnie oderwanych od siebie wydarzeniach. 

Pod koniec czerwca Donald Tusk ogłasza powrót do polskiej polityki. Na początku lipca przejmuje władzę w PO i jednocześnie ogłasza nową wojnę polsko-polską, dochodzi do radykalnego zaostrzenia języka politycznego. Nieoczekiwanej wolty dokonuje Jarosław Gowin, którego działalność doprowadza do chwilowej utraty przez rząd większości w Sejmie. Pojawiają się projekty przyspieszonych wyborów, zmiany marszałka Sejmu, a nawet powołania premiera technicznego. 

Na początku lipca ujawniona zostaje Operacja „Śluza” – przerzut przez Białoruś tysięcy imigrantów, którzy mają doprowadzić do destabilizacji ościennych państw. Początkowo uderzenie idzie na Litwę, wkrótce jednak jego ofiarą staje się Polska. 

Jednocześnie pod wpływem rodzimej opozycji z Donaldem Tuskiem na czele Polska znowu staje pod pręgierzem Unii Europejskiej, której politycy są przekonywani o zagrożeniu niezależności sądów i wolności słowa. W rachubach opozycyjnych mediów i ugrupowań widać nadzieję na wywołanie szybkiego kryzysu gospodarczego i politycznego odcięciem unijnych środków. 

W tym czasie Donald Tusk i wielu opozycyjnych polityków rozpoczynają kampanię przeciwko twardej obronie granicy. 

Kaskada zdarzeń wygląda wręcz tragicznie: destabilizacja władzy, kryzys ekonomiczny, zewnętrzny atak ze wschodu i zachodu. 

Plan się jednak nie udał. Przeliczono się z kilkoma elementami. Po pierwsze, rząd odzyskał większość. Kaczyński ograł Gowina i Tuska. Po drugie, nie nastąpił kryzys ekonomiczny. Polska wypracowała znaczną nadwyżkę nad planem budżetowym. Skoro nie było konieczności wyborów, można było wprowadzić w województwach przygranicznych stan wyjątkowy. Rząd szybko odzyskał kontrolę nad sytuacją. W próżnię trafiły ataki z UE, bo po paru tygodniach unijni urzędnicy musieli zmienić narrację w solidarności z zaatakowaną Polską. Opanowanie sytuacji na granicy skompromitowało ataki na polską armię i polskich funkcjonariuszy. Jednak gdyby nie stan wyjątkowy, byłoby to o wiele trudniejsze. 

Można twierdzić, że ostatnie wydarzenia to zupełny zbieg przypadków. Bardzo wielu przypadków. Wyobraźmy sobie jednak, co by się stało, gdyby jednak rząd stracił większość.

Lawina zdarzeń by nas po prostu przygniotła.

Pierwszy etap operacji się nie udał. Zobaczymy, czy istnieje plan B.
 

 



Źródło: Gazeta Polska

Tomasz Sakiewicz