10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Trzeba mówić o Wołyniu

Celem naszego działania nie może być dobre samopoczucie moralne, lecz pomyślne kształtowanie przyszłości Rzeczypospolitej. Nie możemy zatem abstrahować od skutków naszych posunięć politycznych.

Celem naszego działania nie może być dobre samopoczucie moralne, lecz pomyślne kształtowanie przyszłości Rzeczypospolitej. Nie możemy zatem abstrahować od skutków naszych posunięć politycznych.

Wielebny Księże (tekst jest odpowiedzią ks. Tadeuszowi Isakowiczowi-Zaleskiemu - dop. red.), z najwyższym szacunkiem odnoszę się do działalności Księdza na rzecz uczczenia ofiar ludobójstwa popełnionego przez nacjonalistów ukraińskich na ludności polskiej Kresów Płd.-Wsch. II Rzeczypospolitej. Swoją pracę w tym zakresie prowadzi Ksiądz w imię prawdy. Przykro mi zatem, że w polemice stawia mi Ksiądz zarzuty nieprawdziwe. Proszę wskazać, gdzie napisałem nieprawdę, gdzie nawoływałem do zapomnienia o zbrodniach lub do fałszowania dotyczącej ich historii. Wymieniłem oczekiwane konsekwencje przyjęcia ostrej uchwały przez Sejm RP i odradziłem ten krok POLITYCZNY. Od tego długa droga do negowania zbrodni, nawoływania do zafałszowania ich dziejów lub zapomnienia. Porównanie do czasów PRL-u jest szczególnie krzywdzące. Wszak wówczas nie debatowalibyśmy publicznie na łamach oficjalnie ukazującej się prasy o Katyniu i nie rozważali kwestii, czy Sejm RP powinien przyjąć stosowną uchwałę, co odnośnie do rzezi wołyńskiej niniejszym czynimy.

Dyskutujemy o polityce, nie o historii

W krytykowanym przez Księdza artykule wskazałem na konsekwencje POLITYCZNE ewentualnej uchwały sejmowej, nie negując ani prawdy historycznej, ani obowiązku uczczenia ofiar, lecz jedynie formę, w jakiej zamierza się to uczynić. Rzetelna polemika wymagałaby zatem udowodnienia, że wymienione przez mnie ewentualne konsekwencje uchwały są nieprawdopodobne albo że leżą w interesie Rzeczypospolitej. Zarzucając mi wolę przemilczania tego mordu na naszych rodakach albo jego zafałszowania na wzór PRL-owski, Ksiądz mija się z prawdą. Sejm jest instytucją POLITYCZNĄ państwa polskiego i jego podstawowym zadaniem jest prowadzenie POLITYKI. Nie jest ani instytutem badawczym, ustalającym prawdę historyczną (której w żadnym fragmencie mego tekstu nie negowałem), ani areopagiem autorytetów moralnych, choć moralny wydźwięk takiej uchwały byłby oczywisty i godny uznania.

Zadanie episkopatów – nie Sejmu

Najstosowniejszą formą uczczenia ofiar powinien być wspólny list episkopatu Polski i Kościoła grekokatolickiego na Ukrainie w duchu listu biskupów polskich z 1965 r. („Wybaczamy i prosimy o wybaczenie"), a nie uchwała sejmowa. Niestety metropolita rzymskokatolicki Lwowa abp Mieczysław Mokrzycki zaproponował Ukraińcom przyjęcie przez nich jednostronnej formuły „Przepraszamy i prosimy o wybaczenie", czego nie żądano nawet od Niemców, obciążonych wszak cięższymi zbrodniami i ponoszących winę pierwotną (jako twórcy okoliczności militarno-politycznych – tzn. rozbicia państwa polskiego) – także za zbrodnie UPA na okupowanym przez III Rzeszę Wołyniu. Nic dziwnego, że Ukraińcy formułę tę odrzucili.

Analogia niemiecka

W polemice pyta Ksiądz o relacje z Niemcami. To dobra analogia. Nie przypominam sobie uchwały sejmowej w sprawie zbrodni niemieckich. Czy Ksiądz jakąś zna? Czy jej brak przeszkadza w upowszechnieniu rzetelnych informacji na ten temat? Czy w ogóle jest kwestią polityczną? Czy ofiary rzezi warszawskiej Woli z 1944 r. są zapomniane, ich tragedia przemilczana lub zafałszowana z powodu braku stosownej uchwały sejmowej? Czy tragedia dzieci Zamojszczyzny także padła ofiarą poprawności politycznej, gdyż Sejm RP na ten temat się nie wypowiedział? Może zatem powinniśmy przyjąć całą serię stosownych uchwał? Czy gdyby obecny Sejm przyjął uchwałę o zbrodniach niemieckich, byłoby to z pożytkiem dla Rzeczypospolitej? Czy służyłoby to czemukolwiek poza zaostrzeniem stosunków polsko-niemieckich? Czemu zatem ma służyć przyjęcie ewentualnej uchwały na temat Wołynia? Jakich skutków pozytywnych powinniśmy po niej oczekiwać? Jakie są argumenty POLITYCZNE na rzecz tego POLITYCZNEGO kroku? Co do argumentów moralnych i historycznych nie ma wszak między nami różnicy zdań.

Uchwały do podjęcia

Sejm powinien przyjmować uchwały historyczne, gdy leży to w POLITYCZNYM interesie państwa polskiego. Taką naturę miało upamiętnienie Powstania Styczniowego – w sytuacji analogicznej uchwały sejmu litewskiego integrowało wspólną pamięć narodów dawnej Rzeczypospolitej. Mamy w tym roku 600. rocznicę unii w Horodle (1413 r.), która w tym samym celu powinna być upamiętniona. Przypomnienia wymaga wspólne z wojskiem łotewskim wyzwolenie Dyneburga od bolszewików i ofiara krwi żołnierzy ukraińskich poległych w obronie Zamościa przed Budionnym w 1920 r. Celem tego typu uchwał byłoby jednak budowanie dobrych relacji z drugą stroną, co zaś byłoby celem uchwały wołyńskiej? Hołd pomordowanym i potępienie zbrodniarzy – to oczywiste, ale to są cele moralne, a nie polityczne. Cele szlachetne i godne wsparcia, nie Sejm jednak jest od ich realizacji. Parlament – powtarzam, to miejsce, w którym tworzy się politykę, a zatem w którym obowiązuje kalkulacja politycznych skutków proponowanych posunięć.

Trzeba mówić o Wołyniu

Publikujmy książki – jak wspomniane przeze mnie monumentalne dzieło państwa Siemaszków, zbudujmy muzeum ku czci ofiar – niczym Muzeum Powstania Warszawskiego – módlmy się wspólnie z Ukraińcami o dar wybaczenia i pojednanie – nie między ofiarami i katami – to od świadków naocznych, dotkniętych śmiercią najbliższych, wymagałoby cnót chrześcijańskich w wymiarze heroicznym, czyli świętości. Tego nie oczekujmy. To jest ponad przeciętne ludzkie siły. Módlmy się jednak o pojednanie między potomkami i rodakami jednych i drugich, by tragedia i zbrodnie dziadów nie obciążały wnuków.

Jeśli najwyższym nakazem jest prawda o męczeństwie Kresowiaków, to zacząć powinniśmy od uchwały w sprawie ofiar prawdziwie zapomnianej zbrodni – rozkazu nr 00485 z 11 sierpnia 1937 r. wydanego przez szefa NKWD Nikołaja Jeżowa, którego skutkiem było zamordowanie 111 091 Polaków żyjących za granicą ryską tylko za to, że byli Polakami. Z jakiego powodu takiej uchwały nie proponują środowiska kresowe? Handlują pamięcią, fałszują historię, obojętne są na los pomordowanych rodaków, boją się Rosji? Łatwo jest rzucać bezsensowne oskarżenia, nieprawdaż?

Przykład Piusa XII

Akty POLITYCZNE mają swoją logikę i swój wymiar moralny. Moralne jest to, co przynosi dobre skutki, a nie to, co ma szlachetne intencje. Papież Pius XII niesłusznie jest oskarżany o brak dostatecznie ostrego potępienia nazizmu. Jego krytycy nie dostrzegają, że cenę takiego „wysoce moralnego i opartego na prawdzie aktu" zapłaciliby liczni katolicy krajów okupowanych i szeregowe duchowieństwo, których śmierć „czysty moralnie" papież błogosławiłby z wysokości Stolicy Apostolskiej. Pius XII w swojej mądrości powstrzymał się od „dania świadectwa prawdzie" na koszt innych osób, a przecież nie uchylał się od ratowania konkretnych ludzi zagrożonych eksterminacją. Nasz wybór w kwestii formy uczczenia ofiar rzezi wołyńskiej nie jest tak drastyczny, ale jest tej samej natury – jest wyborem POLITYCZNYM. Celem naszego działania nie może być nasze dobre samopoczucie moralne, lecz pomyślne kształtowanie przyszłości Rzeczypospolitej. Nie możemy zatem abstrahować od skutków takich czy innych naszych posunięć POLITYCZNYCH. To na te skutki wskazywałem w moim artykule i polemiki z tak rozumianymi moimi tezami nikt jak dotąd nie podjął. Nikt nie wykazał, by oczekiwane skutki miały być inne, lub by skutki pozytywne przeważały nad negatywnymi.

Jednolita Polska i zróżnicowana Ukraina

Ksiądz był łaskaw napisać, że „zdecydowana część Ukraińców" nie uważa OUN-UPA i SS Galizien za bohaterów. To prawda. Trzeba z niej wyciągnąć wnioski. Rzeź wołyńska to temat polityczny na ziemiach, które do 1939 r. były w granicach II RP, a zatem dla zdecydowanej mniejszości Ukraińców. Reszta kraju na ogół nie zna tej historii albo odnosi się wrogo do tradycji UPA. Drażliwość historii polsko-ukraińskiej jest jednolita w Polsce od Przemyśla po Szczecin, ale nie na Ukrainie, gdzie pamięć o niej we Lwowie i w Łuhańsku to dwie zupełnie różne wizje. Czy powinniśmy inspirować debatę na ten temat w Radzie Najwyższej Ukrainy i czynić z niej trybunę dla Ukraińców galicyjskich? Czy w walce o głosy wyborcze umiarkowane partie ukraińskie opowiedzą się „za Lachami", czy poprą nacjonalistów? Będą kierowały się swoim interesem politycznym czy prawdą historyczną? Jak Ksiądz sądzi, jakie są odpowiedzi na te pytania? Jak w ich świetle jawi się interes Rzeczypospolitej?

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Przemysław Żurawski vel Grajewski