Furgonetka z antyaborcyjnymi hasłami, która jechała ulicami Warszawy, została dziś zatrzymana przez młodą kobietę. Wyszła ona na ulicę, tamując tym samym ruch. Wzywała policję, która dotarła na miejsce, żeby funkcjonariusze interweniowali w sprawie furgonetki. W efekcie... sama stanie przed sądem.
Pojazd fundacji pro-life, wyklejony hasłami sprzeciwiającymi się aborcji, jechał od ronda ONZ do alei Solidarności. W pewnym momencie na jezdnię wyszła młoda kobieta, która stwierdziła, że nie przepuści samochodu, dopóki nie przyjedzie policja.
Funkcjonariusze dotarli na miejsce, a wtedy kobieta blokująca ruch opuściła jezdnię, domagając się jednocześnie interwencji w sprawie furgonetki. Policjanci interweniowali, ale... wobec niej.
Kobieta odmówiła przyjęcia mandatu za tamowanie ruchu, więc sporządzony został wniosek o jej ukaranie do sądu. Teraz ze swojego postępowania będzie się tłumaczyć przed obliczem wymiaru sprawiedliwości.
Furgonetki fundacji pro-life często są atakowane na ulicach przez zwolenników aborcji. Niejednokrotnie dochodziło do tamowania ruchu, agresji wobec kierowców, a nawet aktów wandalizmu poprzez zamazywanie czy zrywanie treści. Zdarzały się też podpalenia aut.