Wyprawa to coś więcej niż krótka wycieczka, która szybko kończy się w tym samym miejscu z którego wyruszyliśmy. To nie jest wydeptywanie tej samej dawno wydeptanej ścieżki. Autentyczna wyprawa to wędrówka przed siebie, to życie pełne przygód. Jeżeli jest się gotowym wyruszyć i pozostawić wiele nieistotnych, rozpraszających spraw, zniewalające przyzwyczajenia, to wędrówka w dobrym kierunku - w stronę wolności.
Nieraz dobrze jest zgubić się w lesie - by nauczyć się szukania nowych, nieznanych ścieżek.
W wędrowaniu, w obserwacji przyrody, słuchaniu śpiewu ptaków, podziwianiu zachwycających widoków czujemy się coraz bardziej wolni, przestajemy być niewolnikami czasu i bez obaw pozwalamy mijać dniowi. Włócząc się po lesie, po wzgórzach i polach, uczymy się stawać wolnymi od natłoku spraw, jakimi bombarduje nas miejskie życie.
Wielu chętnie by sobie pochodziło, ale twierdzą, że nie mogą - nie mają czasu. Czy przesiedziane godziny zawsze przynoszą zamierzone owoce? Czy można je zestawić z radością podróżowania?
Henry David Thoreau (1817 - 1862) amerykański pisarz, poeta i filozof, doskonale przewidział współczesne czasy. W jednej ze swoich książek napisał:
Obecnie, najlepsza część ziemi w moim sąsiedztwie to ta, która nie jest niczyją prywatną własnością, gdzie wędrujący może cieszyć się względną wolnością. Ale przyjdzie czas, kiedy wszystko podzielone będzie na tak zwane parki, w których niewielu znajdzie wyszukaną i ograniczoną przyjemność spacerowania – czas, kiedy wszystko będzie ogrodzone płotami, kiedy wymyśli się pułapki i inne urządzenia służące do tego, by zmusić ludzi do chodzenia głównymi drogami, kiedy chodzenie po ziemi oznaczać będzie wkraczanie na czyjąś posiadłość. Korzystajmy więc z tego, co nam dane, póki nie nadeszły złe dni.