Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Trzaskowski w podróży

W czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej w każdej szanującej się szkole podstawowej, a zapewne i w innych kształtujących obywatela socjalistycznej ojczyzny instytucjach, obowiązkowo znajdował się pięknie wydany album „Lenin w malarstwie polskim”.

Na kilkudziesięciu stronach, na kredowym papierze, dzieci zobaczyć mogły piękne obrazy, a na nich wodza rewolucji – z dziećmi i dorosłymi, czasem nawet na polskich ziemiach.

Potem albumy gdzieś zniknęły, wstydliwie pochowane lub rozdrapane przez dzieciaki kończące szkoły w czasach dziejowej burzy. Zniknęło też muzeum Lenina w Poroninie, zlikwidowane w 1990 roku, przechowujące większość dzieł uwiecznionych na kartach albumu. Instytucja przetrwała jednak w pamięci mieszkańców i kiedy kilka lat temu lokalny serwis Podhalanka ogłosił w Prima Aprilis jego ponowne otwarcie, nabrało się wielu czytelników. Tak czy inaczej, nie ma już albumów, nie ma muzeum, ale duch pozostał i czasem straszy, choć w dość nieoczekiwanych sytuacjach. Dziś malarzy zastępują nie mniej od nich gorliwi fotografowie, a ich ulubionym motywem są politycy w komunikacji miejskiej lub na rowerach. Zachwyt pozostaje ten sam – Lenin z dziećmi, Jaśkowiak na rowerze, Trzaskowski z pasażerami. Czasem z jedynym dyżurnym pasażerem, chłopakiem w samej koszulce, który towarzyszy prezydentowi Warszawy na zdjęciach z września, wyśmianych wówczas przez „Super Express” (Trzaskowski nie wiedział, jak skasować bilet, choć powiedzmy, że w czasach e-biletów i kart miejskich to akurat od biedy można sobie wyobrazić), a które pojawiły się znów w grudniu – ot tak, by podtrzymać entuzjazm fanów, wyznawców i trolli z ratusza. „Rafał Trzaskowski w komunikacji warszawskiej” – to aż prosi się o album, kredowy papier, wysyłkę do szkolnych bibliotek, a w przyszłości może nawet muzeum.

 



Źródło: Gazeta Polska

Krzysztof Karnkowski