Nie zgadzam się na to, ja pedagog z prowincji, po prostu nie zgadzam się na dyskusję kto ma prawo żyć, a kto nie. Jaki kompromis?! Zwariowaliście?! Kto dał wam prawo do jakichś „kompromisów”? Z kim? Z Dawcą Życia? - pisze w komentarzu dla Niezalezna.pl prof. Aleksander Nalaskowski. Akademik konkluduje: „ Albo to załatwimy teraz, albo nigdy. Dzieci czekają”.
Protesty przeciw zaostrzeniu prawa aborcyjnego trwają od zeszłego czwartku. To skutek orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że przepis zezwalający - na mocy ustawy z 1993 r. - na dopuszczalność aborcji w przypadku dużego prawdopodobieństwa ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu jest niezgodny z konstytucją.
Dzień za dniem na ulice polskich miast wychodzą tysiące osób. Mimo trudnej sytuacji epidemiologicznej w kraju, młodzi ludzie nie rezygnują z obecności w wielkich skupiskach.
„Dość! Premier, prezydent, działacze partyjni postanowili poprawić orzeczenie Trybunału i skorygować dopuszczalność aborcji zgadzając się na te przypadki aborcji, kiedy dziecko nie ma szans na przeżycie. Podejmą rozmowy z terrorystami? Pewnie to szlachetne, polityczne i dyplomatyczne. Ale i tak brzmi jak „będziemy zabijać dzieci, tylko trochę rzadziej”. Nie zgadzam się na to, ja pedagog z prowincji, po prostu nie zgadzam się na dyskusję kto ma prawo żyć, a kto nie. Jaki kompromis?! Zwariowaliście?! Kto dał wam prawo do jakichś „kompromisów”? Z kim? Z Dawcą Życia?
Mam już dość mdłych katolików, którzy mówią o niewymaganiu heroizmu, o indywidualnych przypadkach, mam dość „zatroskanych” kobiet mówiących „ja bym nigdy w życiu nie usunęła, ale rozumiem…”. Mam dość udawania, że nadal kochamy św. Jana Pawła II i jego naukę, mam dość lękliwych „dyplomatów” w sutannach, mam dość tej zbrodni dzieciobójstwa. Dość już tej hipokryzji po naszej stronie! „Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.”. Albo to załatwimy teraz, albo nigdy. Dzieci czekają”.