Bart Staszewski to postać wyjątkowo paskudna, autor fake newsa o strefach wolnych od LGBT, który razem ze stworzonym przez siebie kłamstwem zalicza prawdziwe tournée po wszystkich mediach zachodnich. Sam siebie identyfikuje oczywiście jako postępowego i tolerancyjnego lewaka.
I warto dokładniej przyjrzeć się jego „ideowości”, bo wiele mówi ona o nim i jego środowisku. Otóż ostatnio Staszewski zachwycił się działaniami ludzi sprzeciwiających się „piątce dla zwierząt” Kaczyńskiego. Chodziło o protest, w ramach którego uczestnicy wprowadzili taczkę gnoju do biura Antoniego Macierewicza. Niezależnie od naszych poglądów na racje manifestujących – zachowanie i chamskie, i prymitywne. I ono właśnie wywołało zachwyt wspomnianego Staszewskiego. Postępowego lewaka, który, w teorii, powinien przecież być pierwszym, patrząc na profil ideowy jego środowiska, który będzie w tej materii wspierał działania Prawa i Sprawiedliwości. Mamy jednak do czynienia z sytuacją odwrotną. Okazuje się, że typ ten jest gotowy sprzymierzyć się z każdym, jeśli tylko wali on w Prawo i Sprawiedliwość. A im bardziej brutalnie, tym lepiej. I nagle żadne różnice światopoglądowe już się nie liczą. Sytuacja ta pokazuje całą prawdę o tzw. ideowości tych ludzi, nowych „bohaterów” hołubionych przez TVN czy „Gazetę Wyborczą”. Jej po prostu nie ma. Nie chodzi o żadne wartości czy ideały. Cel jest jeden. Zniszczyć PiS, każdą dostępną metodą. Raz będzie to fake news kłamcy, sugerujący, że w Polsce są strefy wolne od LGBT, raz taczka gnoju. Bart Staszewski, nieświadomie, pokazał prawdę o całej tej dzisiejsze awanturze o LGBT. To tylko pretekst. Dziś będą to geje, jutro, jeśli trzeba będzie, będą bronić branży futerkowców i, jak widać na przytoczonym przykładzie, zachwycać się ich działaniami. Zresztą nic dziwnego, że ten protest tak spodobał się Staszewskiemu i jego środowisku. W końcu oni też są w stanie zaproponować Polakom tylko jedno – taczkę ideowego gnoju.