W ostatnim czasie była aktywistka Wiosny i, o zgrozo, była urzędniczka instytucji, którą jest Rzecznik Praw Obywatelskich, zasłynęła wyjątkową głupotą. Na portalu Twitter opublikowała „obraz wybitnego artysty”, który przedstawiał krowy w pasiakach, jakie nosili więźniowie Auschwitz. Jakby głupoty było mało, na pasiakach widniały żonkile symbolizujące gwiazdę Dawida i wszystko razem robiło za „metaforę” rzezi krów, przypominającej eksterminację w obozach koncentracyjnych. Przy pełnym natężeniu idiotyzmu człowiekowi trudno powstrzymać negatywne emocje, po prostu chce się nazwać autorkę podobnych prowokacji po imieniu i nie jest to ładne imię. Spurek osiągnęła zamierzony cel i o jej głupocie zrobiło się głośno, do tego stopnia, że przysłowiowa zagraniczna prasa zajęła się „polską deputowaną”. Obawiam się jednak, że Spurek nie do końca chciała takiej sławy, jaką zafundowała jej izraelska gazeta „Jerusalem Post”. Żydzi nie zostawili suchej nitki na kretyńskim wpisie i jak zwykle w takich przypadkach padły zarzuty antysemityzmu, co jest równie mądre jak Spurek, niemniej idealnie podsumowuje lewacki paradoks. Ideologiczny fanatyzm połączony ze spiralą coraz bardziej szokujących zachowań – bo jakoś się w tej lawinie głupoty trzeba wyróżniać – to nie jedna Spurek, tylko szersze zjawisko. Bardzo często podaje się proste antidotum – ignorować. Można, ale to nic nie da, ponieważ Spurki i Grety mają miliony wyznawców i tysiące naśladowców. Niezwykle przygnębiające i groźne zjawisko.